1. Bliźniaczki cz.7- dałem się oszukać


    Data: 28.11.2023, Autor: iamnaughty1990

    ... poprawiałem matki, ale ten salon w bloku mógł dziwnie zabrzmieć w uszach dziewczyny mieszkającej w domku. U niej salon miał pewnie z pięćdziesiąt metrów więcej niż salon moich rodziców.
    
    – Olka – uśmiechnęła się do ojca, gdy weszła do największego pokoju.
    
    – Tadeusz. Ojciec tego kawalera.
    
    Jaki kurwa wstyd. Miałem najlepszego ojca na świecie, ale tym kawalerem to mnie rozjebał. Spaliłem takiego buraka, że żałowałem swojej decyzji o przyprowadzeniu tutaj Oli. Ona się tylko uśmiechnęła, ale przypuszczałem, jaką musiała mieć ze mnie bekę. Mrugnąłem jej okiem. Miałem nadzieję, że nie brała słów ojca na poważnie.
    
    – Siadajcie – matka przyniosła jajecznicę i posmarowane masłem bułki. Po chwili wróciła i postawiła talerzyki ze świeżym pomidorem i ogórkiem. Tradycyjnie, ale sam pewnie bym nawet kawy nie zaparzył.
    
    – Wygląda pysznie – Olka pochwaliła kulinarny talent mojej mamy niczym Michel Moran komentujący danie popisowe jakiegoś kucharza.
    
    Pytania, jakie jej zadawali podczas śniadania przyprawiały mnie o mdłości. Wypytywali o szkołę, jaką ukończyła, gdzie pracuje i czy chce mieć dzieci. Olka odpowiadała bez zająknięcia. W temacie dzieci również. Wyglądała na zdecydowaną na potomstwo. Ja niestety nie miałem takiego podejścia, ale z kamienną twarzą przytakiwałem uśmiechając się jak błazen. Marzyłem tylko o zakończeniu tego przesłuchania. Zerknąłem ukradkiem na Olę i zrobiłem dziwaczną minę. Zrozumiała mnie natychmiast. Jednak do siebie pasowaliśmy skoro rozumieliśmy ...
    ... się bez słów.
    
    – Miło się z państwem rozmawia, ale będę musiała już iść – zerknęła na zegarek – Siostra pojechała do pracy a ja muszę wyprowadzić psa.
    
    – Odprowadzę cię – poderwałem się z krzesła.
    
    – No cóż – ojciec z matką też wstali od stołu.
    
    Jak oni się jej przyglądali w przedpokoju. Matka niczym aparat do rentgena jakby mierzyła pojemność jej macicy. Czy zmieści się tam jej wnuk albo wnuczka. Koszmar jakiś.
    
    Po schodach pędziłem jak dziki. Ich zachowanie było, że tak powiem irytujące.
    
    – Idziemy do mnie?
    
    – Jeżeli masz wolne popołudnie.
    
    Chciałem złapać ją za rękę i prowadzić przez osiedle, ale matka z ojcem na pewno czuwali w oknie. Zaszpanowałbym przed dawnymi znajomymi, bo Olka naprawdę była niczego sobie. Jej piersi były fajne i wcale nie zamieniłbym ich na takie do pępka. Miała mózg i do tego była bystra. Każda kobieta jest piękna i inteligentna, ale ktoś musiał wydobyć to piękno i inteligencję. Kilka minut spaceru dobrze mi zrobiło. Słońce i lekkie powietrze obniżyły mi podniesione przez rodziców ciśnienie. Zatrzymaliśmy się przed furtką jej domku.
    
    – Jesteś pewna, że chcesz mnie zaprosić do środka?
    
    Uśmiechnęła się niebiańsko.
    
    – Wchodźcie gołąbki – w progu stanęła Marta – Przedstaw mi szwagra – uśmiechnęła się szyderczo.
    
    – Kogo? – parsknęła Ola.
    
    – Widziałam jak się obściskujecie. Wypijemy sobie kawkę.
    
    Olka spojrzała na mnie miodowym spojrzeniem, ale nie mogłem się jemu oprzeć. Kiedy się zamknęły drzwi przypomniał mi się taki jeden ...
«1...3456»