Oliwia JONS na Dzikim Zachodzie (I).…
Data: 02.12.2023,
Kategorie:
trupy,
indianka,
pojedynek,
dziki zachód,
Brutalny sex
Autor: Falanga JONS
... siebie wprawiała Oliwię w osłupienie. Arizona wyglądała, jakby była święcie przekonaną, że spełni swój cel, niezależnie od słów rywalki. To było tak samo denerwujące jak i deprymujące.
- Więc w jaki sposób chcesz osiągnąć swój cel? – zapytała, starając się utrzymać spokój.
- Uklęknij przede mną – zażądała, nie podnosząc swego głosu nawet o pół tonu.
Oliwia poczuła, że na jej twarz wypływa rumieniec. Poczuła jak gniew zaczyna rozsadzać jej duszę. Dłonie zacisnęły się w pięści a wściekłość mieszała się z obawą.
Wściekłość, bo chociaż była dziewczyną wychowaną w konserwatywnej rodzinie, nie zwykła puszczać płazem takich propozycji. Nikomu.
A obawa, bo wściekłość nie mogła znaleźć ujścia. Przed nią nie stał byle chłystek a najgroźniejszy bandyta w tej części świata. Najgroźniejszy, nie tylko dlatego, że dysponował siłą fizyczną swojej bandy, ale także z powodu swojego silnego charakteru, nie znoszącego sprzeciwu, co Oliwia z każdą sekundą odczuwała coraz mocniej.
- Nie zrobię tego – wycedziła po prostu.
- Tak uważasz? Mam siłę przekonywania, o której ci się nie śniło.
- Każdą siłę można pokonać inną.
- To pokonuj – spojrzała pobłażliwie Alejandra. – Widziałaś już, że przed biurem szeryfa stoi mój człowiek, prawda? Wystarcz jeden znak, by wszedł tam, ot tak, po prostu i zrobił co do niego należy. A teraz spójrz przed siebie. Widzisz stąd domek pastora Waltersa, czyż nie? Oczywiście, że widzisz. I widzisz też mojego kolejnego człowieka, który może zrobić ...
... dokładnie to samo, co ten przed biurem Kidmana.
Oliwia poczuła panikę wdzierającą się w jej mózg. I w żaden sposób nie umiała znaleźć recepty na powstrzymanie tego uczucia. Było źle, bardzo źle. Zaczęło do niej docierać, że nie ma żadnych argumentów.
- To są słowa żołnierza? Tego co walczy o jakieś swe wydumane cele przeciwko Juarezowi? Jesteś zwykłym, obłudnym rzezimieszkiem!
- Mylisz cele moja droga. Teraz nie jestem żołnierzem, tylko kobietą, która nie uznaje żadnej władzy nad sobą. Nie walczę teraz przeciwko zwolennikom Juareza. Walczę o miano królowej Rio Grande. A największą satysfakcję sprawi mi pokonanie mojej konkurentki.
Oliwia raz jeszcze przeanalizowała sytuację. Przynajmniej na tyle, na ile pozwoliła jej burza w umyśle. Nie było rady. Musiała się ugiąć. I to nie tylko z powodu zagrożenia fonicznego dla bliskich jej osób, szczególnie pastora Waltersa. Także dlatego, że ona, że Alejandra... Była w swym triumfie wszechpotężna i zniewalająca.
- Klęknij – powtórzyła Arizona.
Oliwia opuszczając wzrok, tak jakby ukryć swe poniżenie przed światem i mieszkańcami Redlake, których na ulicy nie było, ale być może obserwowali tą z daleka, zwyczajna rozmowę dwóch kobiet. Jej głowa znalazła się na wprost nieco rozsuniętych kolan latynoski.
Ale już za sekundę jej uwaga skupiła się na czymś innym. Oto sukienka Alejandry zaczęła powoli się unosić. Oczom zaskoczonej, czy wręcz zaszokowanej Oliwi ukazały się łydki Alejandry a potem kolana. Na końcu nawet zgrabne ...