1. Oliwia JONS na Dzikim Zachodzie (I).…


    Data: 02.12.2023, Kategorie: trupy, indianka, pojedynek, dziki zachód, Brutalny sex Autor: Falanga JONS

    ... uda. Usta dziewiętnastolatki rozchyliły się w reakcji na ten widok. Zaskoczona i zdezorientowana patrzyła na zgrabne ciało Arizony, które zostało przed nią obnażone tak bezwstydnie.
    
    - Jeśli myślałaś, że to wszystko, byłaś w błędzie – usłyszała nieco mocniejszy głos z góry. - Bierz się do dzieła!
    
    Razem z tymi słowami, suknia uniosła się jeszcze bardziej i wtedy zaszokowana Oliwia zobaczyła także ostatni element nagości rywali. Czarny trójkąt między nogami. Nogami, które rozsunęły się jeszcze bardziej.
    
    Powoli docierało do niej co miała zrobić i poczuła, jak włos jeży się jej na głowie a przez ciało przechodzi niemożliwy do opanowania dreszcz.
    
    Chociaż, jak przystało na prawdziwą konserwatystkę, do tej pory zachowała absolutną czystość, to przecież nie mogła uciec od jakiejkolwiek edukacji w wykonaniu koleżanek, jeszcze w Luizjanie. Chociaż była dziewicą, nie mającą zielonego pojęcia o tym wszystkim, to nie aż tak nieświadomą, by nie wiedzieć czego oczekuje ta...
    
    Zrobiło jej się duszno, przez chwilę pomyślała, że zemdleje. I nie wiedziała czy to z powodu temperatury, czy tego co ma zrobić. Być może na oczach niejednego mieszkańca Redlake. A na pewno w obecności znajdujących się bliżej, lub dalej zbirów z bandy Arizony.
    
    Powoli pochylała głowę w stronę krocza Alejandry. Czując, jak wewnątrz, w środku, zbiera jej się na mdłości. Poczuła zapach nagiego łona kobiety. Z drżących ust wysunęła język. Nie chciała, nie mogła, nie umiała, ale na jej głowę opadła dłoń ...
    ... Alejandry, usilnie kierując usta Oliwi w kierunku jej łona. Aż te przywarły do nich.
    
    - Pracuj językiem, ślicznotko, czekam na to – do uszu Oliwi dobiegł spokojniejszy ton głosu Arizony. Wygrała, zwyciężyła. Była królową. A ona, Oliwia miała jej to za chwilę udowodnić. Gdy nagle usłyszała, jak otwierają się drzwi od sklepu Millera a potem następuje jakiś krok i drgnięcie Alejandry. Gdy oderwała głowę od ud dziewczyny, zobaczyła stojącego w drzwiach szeryfa.
    
    - Dość tego – powiedział stanowczym głosem. – Nie próbuj żadnych sztuczek, bo tym razem twoi kompani w niczym ci nie pomogą.
    
    Kidman mierzył do Arizony z rewolweru. Jego spojrzenie powędrowała na twarz Oliwii. Ta, wciąż klęcząc zorientowała się, że z zaczerwienioną twarzą i wytrzeszczem oczu prezentuje się nad wyraz niekorzystnie. Najszybciej jak się dało, podniosła się na nogi.
    
    - Nie doceniłam cię szeryfie – przyznała Arizona z rozbrajającą szczerością, żadnym gestem nie zdradzając jakiegokolwiek zmieszania.
    
    - Teraz spokojnie udamy się w kierunku biura – kontynuował Kidman zdecydowanym, choć spokojnym głosem. Oliwia patrzyła w jego pokrytą kilkoma piegami twarz jak zahipnotyzowana.
    
    - Chyba sobie żartujesz Lucasie – na obliczu Arizony zagościł uśmiech. – To, że trzymasz mnie teraz na muszce nie znaczy, że osiągnąłeś przewagę. Ja wciąż mam tu swoich ludzi – znacząco rozejrzała się dookoła.
    
    - Którzy spokojnie popatrzą, jak ich przywódczyni trafia pod klucz.
    
    - Mylisz się – odparła spokojnie, jak i dobitnie ...