-
Oliwia JONS na Dzikim Zachodzie (I).…
Data: 02.12.2023, Kategorie: trupy, indianka, pojedynek, dziki zachód, Brutalny sex Autor: Falanga JONS
... drodze nieprzypadkowo. Gdy wrażenie urosło do rangi niemal pewności, zatrzymała się, czekając na słowa. Doczekała się błyskawicznie. - Nie pierwszy to raz, kiedy podania ludowe rozmijają się z prawdą. Ci, który opowiadają o tobie, Oliwio, zdecydowanie nie doceniają twoich walorów estetycznych. To dziwne, bo przecież nie tak wyobrażamy sobie mścicielki. - Masz rację, okłamano cię, gdyż nie jestem żadna mścicielką – odparła Oliwia czując pewne niewytłumaczalne napięcie. – Ja tylko pomagam sprawiedliwości. - Każdy pomaga, bo każdy ma swą własna definicję sprawiedliwości – odparła natychmiast brunetka a jej głos brzmiał władczo i tak jak jej postawa, zdradzał pewność siebie, choć delikatny uśmiech nie schodził z twarzy. – Ale to nieistotne, gdyż ważniejsze jest to, że nasze spotkanie będzie dużo przyjemniejsze. - Spotkanie? Przyjemniejsze? Mówisz zagadkami – pominęła formułę zwracania się per „pani”, gdyż rozmówczyni wyglądała na starszą może raptem o trzy, cztery lata a dodatkowo sama jej nie zastosowała w stosunku do Oliwii. - Jestem w końcu kobietą – uśmiech na jej twarzy rozszerzył się trochę bardziej. – Choć, racja, z reguły używam bardziej precyzyjnych określeń. - Myślę, że i tak nie przyniosą one rezultatu, gdyż w tej chwili mam na głowie inne rzeczy. Kłamała. Nie miała tu w Redlake nic do roboty. Może poza odwiedzeniem pastora Waltersa po kilkudniowej nieobecności, lecz to mogło poczekać. Wiec dlaczego skłamała? Ta zdecydowanie silna i władcza ...
... brunetka rozsiewała wokół siebie jakąś dziwną aurę. Oliwia czuła, że pod jej spojrzeniem maleje jej własna pewność siebie. - Myślałam, że nie odmówisz mi, po tym, gdy zaanonsowałam swe przybycie – zaoponowała rozmówczyni. - Zaanonsowałaś? – zdziwiła się Oliwia. – Przykro mi, ale nic do mnie nie dotarło. - Tak to bywa, jak już powiedziałam – pokręciła głową z lekką nutą rezygnacji. – Przekazy z ust do ust mocno zniekształcają oryginalną treść. Albo w ogóle nie docierają do nadawcy. Zatem powtórzę oficjalnie, starałam się uprzedzić, że przybędę w celu rozmowy. - Rozmowy? Na jaki temat? - Temat się znajdzie, choć, miedzy Bogiem a prawdą, po prostu chciałam cię poznać. - Nie rozumiem. Kim jesteś? - Nazywam się Alejandra Rodriguez. Pewnie nic ci to nie mówi. - Niestety nic – burknęła nieco niegrzecznie Oliwia, czując jakiś niewytłumaczalny, nieprzyjemny dreszcz na skórze. - Może zatem zdradzę ci inne określenie, pod jakim jestem znana. - Co to za określenie? - Arizona. Oliwia utkwiła wzrok w oczach brunetki, czując nagły chłód na ciele. Choć, pseudonim jakim się przedstawiła brzmiał niewiarygodnie, to jej wzrok wcale nie zdradzał, że właścicielka żartuje. - To niemożliwe – zaczęła. – Arizona nie jest... Znaczy jest... - Mężczyzną? – patrzyła spokojnie. – Nie, nie jest. Nikt jej, albo go, nigdy nie widział, prawda? Poza małym gronem najbliższych współpracowników, rzecz jasna. Żaden z nich słowa nie pisnął. Kiedy pogłoski o wyczynach Arizony ...