1. Udawana randka Marty (II)


    Data: 05.12.2023, Kategorie: udawanie, randka, elegancja, Mamuśki pończochy, Autor: historyczka

    ... rżniesz.
    
    Młodzieniec sapał.
    
    - Tak, tak! Marto, tego chcę! Tego chciałem od kiedy cię zobaczyłem. Po prostu zdrowo zerżnąć!
    
    Ależ mnie to podniecało! Jego ostre słowa, jego kuśka energicznie poruszająca się we mnie. A także to, że mogę go jeszcze bardziej wbijać w dumę.
    
    - A więc dopiąłeś swego… aaa… aaa… posiadłeś mnie.
    
    Jeszcze intensywniej przyspieszył swe ruchy.
    
    - Tak! To niewiarygodne! Taką damę! Piękną i wytworną. Posiadłem! – delektował się tym, najwyraźniej miłym jego uchu, słowem.
    
    - Tak! Posiadłeś… zdobyłeś… jestem twoja, twojaaaa… aaa… aaa…
    
    Stękałam. Stękałam bo pieprzył mnie mocno. Pomyślałam, że przy tak gwałtownych ruchach, nieopierzony samczyk może dojść przedwcześnie, ale chyba on sam też się tego obawiał, ponieważ w pewnym momencie zluzował.
    
    Teraz posuwał mnie wolno.
    
    Moje jęki również stały się cichsze i zwolniły tempo.
    
    - Boże! Zupełnie nie pomyślałam! Przecież w każdej chwili może tu wejść Mateusz! Mój chrześniak.
    
    Umarłabym ze wstydu. Mateusz zobaczyłby ciocię, arcyporządną kobietę, dosiadaną przez swego kolegę.
    
    Lubomir też się tym najwyraźniej zmartwił, ale chyba o wiele bardziej nie chciał kończyć tak miłej dla niego przygody.
    
    - Ale Mateusz nie wracał na noc już dwa dni z rzędu. Nic nie zapowiadałoby, że teraz nagle się pojawi…
    
    - Masz rację…
    
    Poza tym uznałam, że przecież usłyszelibyśmy otwieranie zewnętrznych drzwi.
    
    Lubek powrócił do najprzyjemniejszej czynności, jaka przytrafiła mu się w życiu, czyli do ...
    ... nadziewania mnie na jego kuśkę. Pchnięcia były powolne, ale bardzo głębokie.
    
    - Marto, a wracając do naszego instruktażu… to czy na takiej randce, jak ta, można być ostrym?
    
    Boże, jak ja chciałam, żeby był ostry!
    
    - Cóż Lubku, musisz wyczuć upodobania dziewczyny. Ale, wszak nasza randka jest szkoleniowa… zatem przećwiczmy wszelkie warianty…
    
    W tym momencie student znów wziął mnie do galopu, bo jego gwałtowne pchnięcia właśnie do galopu można było porównać.
    
    - Aaa! Aaaaaa! – już nie jęczałam, a krzyczałam. – Lubku, nie sądziłam, że taki z ciebie ogier!
    
    Słyszałam głośne klaśnięcia – to jego jądra obijały się o moją pupę. Wtórowało temu miarowe skrzypienie łóżka.
    
    - Ach… ach… Lubomirze… ależ ty mnie ujeżdżasz!
    
    Kręciło mnie takie prowokowanie chłopca. Po moich wyznaniach, jeszcze głośniej sapał i nie zwalniał tempa. Młócił mnie na potęgę.
    
    - Ach… Lubku… ależ ty mnie grzmocisz…
    
    Jarały go takie słowa. Wysyczał:
    
    - Marto… a w ramach instruktażu… czy taki chłopak może być wobec kobiety… przepraszam, jeśli przesadzam, czy może być… wulgarny?
    
    Tak, tego chciałam! W ogóle podnieca mnie, gdy w pewnych sytuacjach mężczyzna bywa zbereźny, zaś teraz, myśl, że nieśmiały do szpiku kości, ofermowaty Lubek, mógłby być wobec mnie wulgarny, podniecała do reszty!
    
    - Lubku… cóż… umawialiśmy się na instruktaż… zatem nie możemy nic przeoczyć.
    
    Czekałam co powie, jakich słów użyje, ale najwyraźniej krępował się wyrzucić to co, skrywał pod czaszką. Postanowiłam go ...