-
U źródeł (I)
Data: 06.12.2023, Kategorie: Podglądanie Pierwszy raz Lesbijki Autor: Allegra_Monte
... łonowe zalśniły mokrym blaskiem. - Ale mnie podnieciłaś - wyszeptała Sarotte. - Nawet te ogiery z dołu nie potrafiły mnie tak rozpalić. Tak mi się jeszcze w cipce nie paliło. - Powiedziawszy to, zaczęła gorączkowo przebierać palcami po dziurce, poruszając przy tym biodrami i cicho jęcząc. A ja stałam jak słup soli, nie potrafiąc oderwać wzroku. Wreszcie biodra Sarotte zaczęły poruszać się coraz szybciej, a palce przebierały z coraz większym pluskiem. Dziewczyna zaczęła wyrzucać z siebie słowa, od których, jeśli to możliwe, zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. - Mała kurewko... liż mnie, na co czekasz... chcę czuć twój języczek... głęboko w cipce... chodź do mnie, suczko... Wiedziałam, że słowa te skierowane są do mnie, ale nie mogłam się poruszyć. Poza tym miałam wrażenie, że Sarotte nie oczekuje ode mnie żadnego działania, a jej słowa są po prostu wyrazem zbliżającego się szczytu. Nie wiedziałam wtedy jeszcze nic o brudnych rozmowach dla rozpalenia żądzy, ale przeczuwałam, że musi to być część rozkoszy. Nagle biodra Sarotte wystrzeliły do góry, jej ciało wykrzywiło się w nierówny łuk, palce zanurzyły się głęboko w pochwie i wydała głośny jęk. Opadła na łóżko, ciężko dysząc, patrząc na mnie spod półprzymkniętych powiek. - A ty? - powiedziała wreszcie i opuściwszy w dół materiał halki, pokazała mi miejsce obok siebie. Zawahałam się, ale usiadłam. - Nie masz ochoty? - spytała. - Śmiało, z chęcią popatrzę. Poruszyłam się niespokojnie. - Ale... Ja ...
... jeszcze nigdy... Sarotte podniosła się na łokciu. - Poważnie? Nigdy nie gładziłaś sobie szparki? - spytała ze zdumieniem. - To jak sobie radzisz, kiedy masz ochotę? - Ja... Dotykałam się już wcześniej... Trochę... - Trochę? - No... Ale nie tak jak ty. Sarotte usiadła, podłożyła mi palec pod brodę i podniosła moją głowę, tak, że musiałam spojrzeć jej w oczy. Poczułam silny, pociągający zapach i zdałam sobie sprawę, że to właśnie tym palcem dostarczyła sobie właśnie rozkoszy. - Coś się wydarzyło, tak? - spytała. Odwróciłam wzrok. - Widziałam cię wczoraj... - zaczęłam niepewnie. - Tak? - naciskała. - W szopce, na podwórzu... - wyjąkałam wreszcie. Wyraz zrozumienia pojawił się na jej twarzy. - Aha, teraz rozumiem! Widziałaś, jak pomagałam chłopakom w... uspokojeniu. I to cię tak poruszyło? Pokiwałam głową. Nie wiedziałam, co oczekiwać, nie miałam pojęcia, czego chcę. - W porządku. Musimy więc dowiedzieć się paru rzeczy o tobie. Na przykład, co lubisz. Lubisz służyć, czy żeby tobie służono? Nie miałam pojęcia, o czym mówi. Popatrzyła na mnie badawczo. - Wyliż mnie - powiedziała, jakby podjęła jakąś decyzję i znów zadarła halkę do góry. Poczułam jej zapach. Chciałam zaprotestować, ale nie potrafiłam. Tak naprawdę miałam ochotę ją polizać. Widząc moje wahanie, Sarotte rozłożyła szerzej nogi i pokiwała mi palcem. Zauważyła, że jej oddech znów przyśpieszył. - No chodź, proszę. Znów mi się chce. Poczułam, że nie mam już odwrotu. ...