-
Dziki wschód (II) – Śledztwo
Data: 01.01.2024, Kategorie: BDSM femdom, sen, kryminał, Autor: BlueNight
... dopiero kilka dni, ale o to, że pierwszy raz w życiu, nie mam pojęcia, jak do tego podejść. – Tak? – To nie na moją głowę. – Po kolei pani Aniu – komendant stał w drzwiach. Uniosła wzrok w stronę postawnego policjanta. Poznała go wczoraj. Pan Arkadiusz wyglądał na dobrotliwego człowieka i wydawał się być przyjemny w obyciu. – Łatwo powiedzieć. – Po co się pani głowi, co będzie za tydzień. Jutro pani pojedzie, posłucha ludzi i poszuka. Kto wie, co czas przyniesie – rzucił. – Mam nadzieję, bo na razie ta sprawa to… – Wariactwo? – Tak – przyznała. – Pani stres nikomu życia nie wróci. Znajdzie go pani. – Albo ją. – Słucham? – Nie wiemy jeszcze, czy to była kobieta, czy mężczyzna. – No tak – skinął pojednawczo – proszę zostawić ten raport na jutro i tak siedzi pani po czasie. Słowa komendanta trochę ją uspokoiły, chociaż wciąż miała co do tej całej sprawy złe przeczucie. Wysiadła z auta i po chwili wydobyła torbę z rzeczami i szmacianą siatkę obciążoną zapasami i przyjemnym ciężarem butelki wina. Nie powinna pić, ale w końcu była po służbie. Potrzebowała choć trochę się zrelaksować, zwłaszcza po długim, bezowocnym dniu spędzonym na gonieniu własnego cienia. – Powinieneś bardziej go pilnować. Spójrz, jak on wygląda – usłyszała stanowczy, kobiecy głos dochodzący zza wysokich tuj. – Przepraszam, pani Elizo. To się nie powtórzy. Obiecuję – wyjrzała zza krzewów i dostrzegła właścicielkę siedzącą w siodle kasztanowego konia. Ściskała w ...
... dłoniach szpicrutę. Przez chwilę uniosła przedmiot w górę, po czym zaczęła wymachiwać nim koło głowy szczupłego chłopaka stojącego obok. – Lepiej go pilnuj następnym razem – rzuciła oschle i szpicruta przemknęła koło ucha chłopaka – Albo będę musiała wyciągnąć konsekwencję. – Chłopak zbladł i zdawał się zapaść w sobie, byle tylko uniknąć kolejnego użycia szpicruty przez swoją szefową. – Rozumiem… proszę pani – odpowiedział, schylając głowę. Głośny silnik samochodu przerwał wymianę zdań. – Lepiej byś zrozumiał – powiedziała spokojniej. – Odprowadź konia do stajni i wyszczotkuj go lepiej tym razem. Przyjdź do mnie potem. Chłopak ukłonił się i chwycił mocniej wodzę, widząc zsiadającą szefową. Ta zaś zwinnie zeskoczyła z siodła i wylądowała lekko na ziemi. Pod jej wysokimi butami do jazdy wzbiły się obłoczki pyłu. Pracownik przejął wodze i odprowadził konia do niskiego budynku, gdzie mieściła się stajnia. Anna obserwowała, jak kobieta podchodzi do czarnej Skody na gdańskich numerach. W końcu, wiedząc, że i tak musi ze swojej kryjówki dotrzeć do pokoju, Anna wyszła zza tuj i skierowała się wprost przed siebie. Dalej była ciekawa, kim jest nowy gość. – O pani Aniu, witamy. – usłyszała od właścicielki, gdy tylko zbliżyła się do rozmawiających. Najwyraźniej toczyli przed chwilą dość żywiołową rozmowę, teraz jednak umilkli obserwując niską policjantkę. – Artur – mężczyzna w szarym garniturze wyciągnął pewnie dłoń. Uścisnął mocno rękę Anny, obdarzając ją przy tym ...