Spóźnione Mikołajki
Data: 06.01.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
Sex grupowy
Autor: Baśka
... bólu ale z dużej namiętności też.
Wysunął się, myślałam, że już po wszystkim. Panowie ścisnęli mi nogi, Mikołaj chwycił w pół, i bez problemów obrócił, kładąc na stole. Teraz on zaczął swój taniec. Przesuwanie jego pałki w mojej Pupie można z powodzeniem przyrównać do przesuwania tłoczka w strzykawce. Przesuwając się do środka, wypychał wszystko, co przed nim, cofając, zasysał to, co wepchnął. Darłam się, kiedy tak się przesuwał, ale to nic nie dawało, on systematycznie przesuwał się w obie strony. I nie trwało to zbyt krótko, za nim poczułam, że pęcznieje jeszcze bardziej, aż cofnął się i napierając z całej siły, wepchnął się, strzelając jednocześnie strumieniem spermy. Omal nie zemdlałam w tym momencie, nie dość, że było to bardzo mocne, było tego również niesamowicie dużo, prawie rozsadzając mnie podczas wypływu.
Mikołaj wysunął się, a ja opadłam na podłogę, nie mając siły utrzymać się na nogach. Marta i Karolcia pomogły mi pójść do mojej łazienki, tam stanęłam pod natryskiem i długo płukałam się, chcąc złagodzić ból podbrzusza. Pozostawiając mnie w łazience Marta stwierdziła, że to koniec zabawy i mogę ubrać się w swoje rzeczy. Wytarłam się, ubrałam i wolno zeszłam na dół. Tam wszyscy czekali na mnie, a kiedy się pokazałam, zaczęli bić brawo. To mnie trochę ucieszyło, na moment zapomniałam o bolącej Pupie, wzięłam ze stołu ...
... szklaneczkę z drinkiem, po czym usłyszałam - witaj w naszym klubie.
W tym momencie wszyscy zaczęli podchodzić do mnie stukając się ze mną. Po wypiciu tego toastu Wojtek, gospodarz domu podziękował wszystkim za uczestnictwo, zapraszając na następne spotkanie. Ubraliśmy się i każdy kierował się do swojego samochodu. Okazało się, że z Mikołajem przyjechał kierowca dla nas, bo Krzysztof przecież aktywnie uczestniczył w spotkaniu. Miałam przywilej siedzenia na przednim siedzeniu, na tyle gnieździli się Marta, Krzysztof i Karolcia. Już nie wnikałam w żadne szczegóły organizacji tego spotkania, tylko spokojnie siedząc wróciłam do domu. Żegnając mnie Marta stwierdziła, że bardzo się cieszy, że byłam z nimi i ma nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Ja kurtuazyjnie podziękowałam za wszystko, mówiąc, że być może.
Było godzina trzecia nad ranem. Rozebrałam się i położyłam do łóżka. Długo nie mogłam usnąć, przeżywając jeszcze raz całe to spotkanie. Wiem jedno, na pewno długo tych Mikołajek nie zapomnę. Natomiast, gdy się obudziłam rano, to doszłam do wniosku, że chyba miałabym chęć ponownie poczuć tego Mikołaja, ale w Cipce. A czy to kiedyś nastąpi - zobaczymy.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.