-
Daniel... (I)
Data: 24.10.2019, Kategorie: Trans Sex grupowy Autor: Betesda
... napletek i główkę jego szabli, miecza - cokolwiek to nie było, było wspaniałe. Pomagając mu językiem i wargami obnażyłam jego główkę. Wiem, było ciemno, ale widziałam róż jego czubka. No, w końcu na kutasiku i żołędzi znam się całkiem nieźle. Coś takiego właśnie buszuje w moich majtkach. W usta zanurzyłam sobie jego czubek, otoczyłam językiem lekko uderzając jak struny harfy. Westchnął i odchylił się. Więc wolno zaczęłam połykać go coraz głębiej, aż moja twarz dotarła do jego wzgórka łonowego. Jęknął znowu. A ja na chwilę zatrzymałam się i znieruchomiałam. A potem błyskawicą wycofałam swoją głowę. Już wyskoczyłby z moich ust, ale chwyciłam go wargami. Objęłam ustami jak w pocałunku. Dopiero wtedy pozwoliłam mu się wysunąć, a uchwyciwszy palcami za czubek, językiem i ustami zaczęłam pieści szablę wzdłuż od góry do dołu. Za kolejnym razem musnęłam językiem jego jąder. Niemal podskoczył, a ja wtedy chwyciłam jego jądra w usta. najpierw jedno, potem drugie. Trzymał się za włosy z rozkoszy. Więc wzięłam do ust oba. Ssałam delikatnie, otaczałam językiem. O nie przyjacielu, teraz czas na szablę. Znowu wzięłam ją w usta i przytrzymując dłonią zaczęłam go wsuwać i wysuwać pamiętając by język pieścił czubek i tę delikatną strunę - wędzidełko. Coraz więcej soków wypływało z jego czubka. Wtedy chwycił mnie za głowę. Znieruchomiałam. Chcesz mnie rżnąć? - pomyślałam. Ale Robert okazał się delikatny. Zaczekał na moją reakcję i tylko wysunął biodra do przodu głębiej wsuwając ...
... swoją lancę w moje usta. Poddałam się temu i po chwili poruszaliśmy się zgodnym ruchem - moja głowa i jego biodra. To nie było rżnięcie. To było wzajemne uzupełnianie się spragnionych swawoli i rozkoszy "organów". Moich ust - robiących za cipkę i jego prawdziwie męskiego kutasa. Pożądanie było nasze tak wielkie, że mimo naszych starań w moim podbrzuszu zaczęło się znowu motyle szaleństwo. A jego Michaś nagle znieruchomiał, cofnął się i naparł do przodu. Wystrzeliwując z siebie nasienie. I tak raz za razem. Prosto w moje usta. Mogłam uciec, czułam to w dotyku Roberta. Ale nie chciałam. Miałam ochotę zrobić mu przyjemność. A po drugie - ten smak jak wymieszane białko z mojito i tequilą z solą i cytryną... Potrafiłabym upijać się tym nieustannie. I czułam się jak pijana, pijana z rozkoszy. Tym radośniejsza, że... oto w moich ustach spotkały się soki Anny i Roberta. Cóż za cudowny zbieg okoliczności. Sama myśl o tym spowodowała, że w moim podbrzuszu znowu zaczęły się godowe tańce motyli. A na koniec mój kutasik bez skrępowania wyrzucił z siebie kolejna porcję plemniczych darmozjadów. Wylizałam go do sucha. Zapięłam mu spodnie. Podniosłam się do góry i przytuliłam. On objął mnie mocno i pocałował w usta. - Jesteś cudowna - powiedział. - Wiem. Powiedziałam to, nie pierwszy raz. Miałam w sobie Annę i Roberta... - Chciałbym i Tobie... - Nie - szybko wydusiłam - chcę mieć twój smak w sobie. On pozwoli mi pragnąć ciebie. I pragnąć by dać tobie jeszcze wiele. Nie ...