1. Wielkanocne obyczaje. Marta i strażacy (II)


    Data: 19.01.2024, Kategorie: pończochy, wielkanoc, obyczaje, mundur, Brutalny sex Autor: historyczka

    ... nauczycielko prawdziwy wąż strażacki!
    
    Rzeczywiście okazał się wielce pokaźny. Jej zdumienie i rozdziawienie ust, znacznie się powiększyło.
    
    - Antek! Nie ociągaj się! Wyciągaj sikawkę! Nie daj czekać pani profesorce! Pewno już się nie może doczekać!
    
    Marta, mimo, iż cicho protestowała, nie wstawała z kolan. Istotnie była ciekawa kształtu i rozmiarów Antosiowego węża. Okazał się znacznie mizerniejszy, jednak jego kształt – wyrazisty czubek i wygięcie w górę, wydał jej się nadzwyczaj kuszący.
    
    - No dzieweczko! Możesz wybrać od którego zaczniesz.
    
    - Panowie… nie żartujcie sobie ze mnie tak sromotnie… – Udała, że próbuje wstać z kolan, co jedynie rozsierdziło Mietka. Ponownie chwycił żylastymi rękoma kobietę za kark i zmusił do pozostania w pozycji klęczącej.
    
    - Damulko, nie igraj z nami! Zwyczaje wielkanocne to świętość. Oblaną dobrze pannę czeka pomyślność. Nie odpłacaj nam się niewdzięcznością!
    
    Marta nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała się jeszcze przekomarzać.
    
    - Panowie… ja wysoko cenię tradycję… ale… chyba nie można porządnej niewiasty nakłaniać do tak zawstydzających uczynków…
    
    Jednak, widząc srogi, złowrogi wręcz wzrok Mieczysława, skapitulowała niemal natychmiast.
    
    - Ach… cóż… biedna ze mnie dziewczyna… widzę, żem przyparta do muru… wobec tak bezlitosnego dyktatu, mogę jedynie ulec…
    
    Nic nie podniecało jej bardziej, jak takie właśnie sytuacje przymusu, uciemiężenia. Znalazła się w swoim żywiole.
    
    Udając, że robi to wbrew sobie, chwyciła ...
    ... “sikawkę” Antka i ujęła ustami. Delikatnie obejmowała czubek, obchodząc się z nim jak z jajkiem.
    
    - I jak ci się widzi paniusiu Antosiowy wężyk?! Bierz głębiej! Ssij!
    
    Marta, z ociąganiem, spełniała polecenia. Połykała męskość młodziana i zasysała ją.
    
    Jej były uczeń czuł się jak w niebie. Zresztą ku niebu wznosił oczy, jakby dziękując za świąteczny prezent. Gdy spuszczał wzrok niżej, obserwował klęczącą przed nim nauczycielkę, w tej jakże miłej pozycji dla niego, robiącej mu “dobrze” ustami i… nie dowierzał temu widokowi.
    
    Kobieta zaskoczyła się tym, że tak bardzo podnieca ją robienie loda swojemu byłemu uczniowi. Jego męskość wydała jej się tak słodka, niezwykle prężna, że coraz łapczywiej ją ssała. Próbowała ją połykać, gdy przerwał to starszy strażak. Mietek wręcz nie mógł doczekać się swojej kolejki.
    
    - Dosyć tego dobrego gówniarzu! Gra w kolejarza ma swoje prawa. Starszeństwo daje mi większe prawa.
    
    Marta ledwie się zorientowała, a miejsce małego, zgrabnego członka zajęła wielka pyta starego. O wiele mniej delikatnego w obejściu strażaka, który chwycił ją brutalnie za głowę i wbijał swą męskość najgłębiej jak mógł. Kobieta zaczęła się krztusić. Jej usta ściśle wypełniał członek Mietka, jego czub czuła głęboko w gardle. Czuła się wykorzystywana. Traktowana przedmiotowo. Szybkie ruchy starego powodowały u niej obawę, że ten zaraz dojdzie w jej buzi. Bała się, jak to zniesie…
    
    Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Nie tam chciał kończyć Miecio.
    
    - Paniusiu, czas ...