Wielkanocne obyczaje. Marta i strażacy (II)
Data: 19.01.2024,
Kategorie:
pończochy,
wielkanoc,
obyczaje,
mundur,
Brutalny sex
Autor: historyczka
... polewać. Ha ha… – Mężczyzna chciał, żeby kobieta znowu pochyliła się nad ławą.
– Ach… przepraszam… – Marta podała tym razem spore szklanki koktajlowe.
– O ma paniusia tam pieprzyk! – Zauważył Mietek, gdy dziewczyna nachyliła się podczas polewania nalewki. Speszyła się, bo nie sądziła, że dekolt odsłania aż tyle.
– A może to nie pieprzyk, tylko malinka? – Ośmielił się spytać Antek, ale zaraz potem oblał się pąsem.
– A może i tak być! – Zarechotał Mietek. – Że narzecony paniusię za mocno tam ugryzł! Ha ha ha!
– Nie mam żadnego narzeczonego… – cicho odrzekła zawstydzona kobieta.
– No to wypijem za to, żeby się taki znalazł. Czas, żeby taka panna już chodziła z wózeczkiem po wiesce. Ha ha ha!
Marta z żalem, choć ukrywanym, przyjęła przytyk do jej wieku i panieństwa. W tej konserwatywnej wiosce uchodziła już za starą pannę.
Nalewka była mocna, ponad osiemdziesięcioprocentowa. Mężczyźni jednym haustem opróżnili szkło.
– Oj, mocne winko! Mocne!
– To ja podam jeszcze ciasteczka… – Marta sięgnęła do niskiej szuflady, wypinając przed nimi pupę. Rozkloszowana spódniczka uniosła się nieco i mężczyźni dostrzegli koronkowe manszety pończoch. Równie erotyczny widok, podziałał na nich piorunująco. Tymczasem Marta długo szukała ciasteczek w szufladzie, coraz bardziej się wypinając.
Strażacy jakby czytali w jej myślach.
– Ja nie mogę! – dyszał Antoni. – Ale ona ma na sobie pończoszki…
– Takie seksowne cóś to noszą chyba tylko dziwki… po to żeby był ...
... łacniejszy dostęp do piczki… – szeptał starszy strażak.
Marta słyszała te szepty doskonale.
– sama nie wiedziała dlaczego te słowa podekscytowały ją jeszcze bardziej.
Na komodzie leżała palma wielkanocna. Długa: miała grubo ponad metr. Mieczysław podszedł cichutko, wziął palmę, a następnie spróbował podnieść nią nauczycielce spódnicę do góry. Sztywny materiał ułatwił mu zadanie. Mężczyźni zobaczyli pupę kobiety w pełnej okazałości. Była spora, ale zgrabna. Biała pupa silnie kontrastowała z ciemniejszym materiałem koronki pończoch. Uwidoczniony wąski paseczek stringów, chował się między pośladkami.
Marta kątem oka dostrzegła jak Mietek podnosi palmę wielkanocną. Gdy poczuła, że coś się dzieje z jej spódniczką, domyśliła się co jest na rzeczy, jednak postanowiła udawać, że nic nie wie.
Marta, chcąc jeszcze bardziej sprowokować strażaków, potrzęsła tyłkiem. Obu mężczyzn aż skręcało.
Miecio nie wytrzymał, cicho zakradł się i jedną ręką nadal unosząc spódnicę, drugą siarczyście przyrżnął w pupę palmą wielkanocną.
– Auuaa! Auuuaaa! – wykrzyknęła Marta, udając niepomiernie zaskoczoną.
– Kto wypina, tego wina! – Mietek z lubością przypatrywał się kobiecie. – A jak to gadają we Wielkanoc, palma bije, nie zabije. – Mówiąc to przykropił pannie po pupie jeszcze dwa razy.
– Ach! Auuu! Ależ pastwicie się nad biedną dziewczyną… – Biadolenie rozochociło strażaków. Starszy, niewiele myśląc, chwycił bazie z dzbanka i przylał nimi Marcie po tyłku.
– Auuuuaaaa! – Kobieta ...