Rekruterka
Data: 19.01.2024,
Kategorie:
biuro,
szefowie,
tajemnica,
porno,
humor,
Autor: XXX_Lord
... zaczął mnie zauważać? Ten czas można liczyć w latach! Traktujesz mnie jak robola, a nie jak żonę! Kura domowa z połączeniem asystenta w pracy! Nasze życie towarzyskie – dodaję z przekąsem – nie istnieje. Seks też. Nie chcesz mieć ze mną dziecka. Skoro tak, to szukaj sobie innego obiektu, którym będziesz mógł pomiatać.
Odwracam się i wychodzę z pokoju, zostawiając go samego.
- Chcesz się wyprowadzić? – Pięć minut później wchodzi do sypialni. Pakuję do torby część swoich rzeczy.
- Tak, a myślałeś, że będę tu z tobą siedzieć i czekać na gwiazdkę z nieba? – Nie patrząc na niego zasuwam torbę i mijam go w drzwiach.
- Ty naprawdę zwariowałaś! – Jest w takim szoku, że brakuje mu słów.
- Nie, w końcu przejrzałam na oczy. – Zakładam buty – Jutro przyjadę po resztę rzeczy – Zgarniam kluczyki do samochodu z szafki w przedpokoju – Cześć.
"Jeśli sądzisz, że dam ci rozwód, to chyba uderzyłaś się mocno w głowę" – kwadrans później dostaję SMS-a.
"Daj mi spokój, Piotr. Jeśli zaczniesz mi wysyłać takie pierdoły albo do mnie wydzwaniać i zgrywać kochającego męża to pójdę na policję i oskarżę cię o nękanie. Miałeś swój czas i ten czas minął. To koniec, nie kocham Cię."
Po tej wiadomości nastaje cisza w eterze.
Jest mi lekko, mimo, że zdenerwowanie w skali od zera do dziesięciu oscyluje wokół dziewiątki. Odważyłam się to zrobić. Ta myśl pojawiała się w mojej głowie od dłuższego czasu. Ale traktowałam ją jako fanaberię znudzonej żony, która jest zaniedbywana i ...
... pomiatana, trwa wiernie przy mężu i bierze na klatę jego wady.
„Bo związek polega na tym, żeby się dopasować i akceptować wzajemne wady i zalety, a nie tylko wymagać”.
Bzdura. Związek polega na tym, żeby obie strony czerpały z niego przyjemność. A w naszym związku tej przyjemności na pewno nie było po mojej stronie.
Problem w tym, że przestałam wymagać i poddałam się. Dałam mu tyle swobody, że po prostu mnie zdominował. Nie nakreśliłam wystarczająco dobitnie swojego pola, którego nie miał prawa przekroczyć. Finalnie tego pola nie miałam w ogóle, a skoro nie postawiłam swoich warunków, to druga strona uznawała, że to, co mi oferuje jest okej.
Nie, nie jest okej. Ostatnie kilka lat nie było okej.
I żeby wyjaśnić sobie to do końca. Przed własnym sumieniem. Obowiązek podtrzymania żaru w ognisku obowiązuje oboje partnerów. Nie tylko jednego z nich. Jeśli druga strona uznaje, że może tylko brać, nie dając nic w zamian ogień gaśnie, bo „walczący” partner zaczyna się męczyć, nie czuje zainteresowania i zaangażowania. Musi ciągle „dawać”, nie otrzymując choć części oferowanych uczuć w zamian.
Paliwo wyczerpuje się i ogień gaśnie.
A potem następuje powolna degrengolada i rozkład. Można co najwyżej czekać, aż ogień zgaśnie, albo partner dorzuci nieco drwa i spróbuje ponownie rozpalić żar.
Ale jeśli nie robił tego przez tyle lat, to czy można spodziewać się, że nagle zacznie być opiekunem domowego kominka? Mimo wielokrotnych próśb, rozmów i błagań nie uczynił niczego, co ...