Wakacje Ireny
Data: 22.01.2024,
Kategorie:
szantaż,
Fetysz
nieznajomy,
pociąg,
wakacje,
Autor: Per Werter
... Widzę, że się nie przechwalałeś. Ech, chyba będziemy musieli jakieś dziwki załatwić. Trzeba będzie płacić i używać gumek.
- Gdyby ją tu ściągnąć mielibyśmy rżnięcie za darmo i bez gumek. I to rżnięcie prawdziwej piękności - rozmarzył się. Musimy ją znaleźć. Zamiast łowienia ryb, spróbujemy złowić tę dwunożną rybkę.
Dotarli na miejsce po ósmej. Weszli do środka, rozejrzeli się po wnętrzu, rozgościli. Usiedli przy stole, wyciągnęli z bagaży kanapki i puszki z piwem.
Byli zmęczeni, mniejszy oczywiście nie spał przez całą noc, wyższy przespał większość podróży, ale nie był już młody, był o kilka lat starszy od swego kumpla, był już po 50 i noc w pociągu dała mu w kość. Zjedli i poszli spać.
Domek stał nad samym jeziorem, z okien był na nie widok, na niewysokim, może metrowym brzegu. Był mały, ale wygodny, jeden duży pokój, ze składanym tapczanem ustawionym naprzeciw sporego odbiornika tv, wygodny fotel, stół, 3 krzesła, stolik, szafa, komoda obok nieduża sypialnia z dwoma łózkami, mała łazienka z umywalką i prysznicem, obok malutka ubikacja, w kuchni stała wielka lodówka i kuchenką elektryczna.
Do domku przylegały dwie przybudówki, jedna pełna wszelakich akcesoriów wędkarskich, a w drugiej stał quad. Przy brzegu był, widoczny z mały pomost, do niego była przypięta łańcuchem unosząca się na wodzie łódka wędkarska. I to nie byle drewniana, ale nieprzeciekająca, zbudowana z mocnego tworzywa sztucznego, w pełni wyposażona, z dwoma obrotowymi krzesłami, możliwością ...
... zainstalowania silnika.
Wstali po kilku godzinach. Wyciągnęli quada z komórki, w lodówce czekało na nich jedzenie na jakieś 3 dni, ale młodszy postanowił pojechać do Jeziorowa na zakupy, chodziło mu jednak głównie by rozejrzeć się po mieście. Nie znał go wcale, był tam po raz pierwszy, podobnie jak jego towarzysz. Miał cichą nadzieję, że może natknie się na Irenę. Jeśli po południu wyszła na "rozpoznanie terenu" to może na nią trafi i wyśledzi gdzie się zatrzymała. Starszy postanowił powędkować, i tak nie mogli jechać we dwójkę, a on by w łodzi nie wysiedział wiedząc, ze może właśnie marnuje szansę spotkania Ireny na mieście.
Ruszył i niedługo na jakimś garbie o mało co wywinął salta. Potem, nim dotarł do drogi jechał dużo wolniej. Przebył prawie 20 kilometrów by znaleźć się w mieście.
Było bardzo rozległe, krążył powoli ulicami i uliczkami i zorientował się, że to niemal jak szukanie igły w stogu siana. W ten sposób jeżdżąc na oślep, przez cały miesiąc pobytu tutaj, jej nie znajdzie. Jakiegoś przechodnia spytał gdzie jest największe centrum handlowe. Tam będzie największe prawdopodobieństwo sukcesu. Podjechał, przez co najmniej trzy godziny uważnie obserwował główne wejście do centrum, zrobił się wieczór, zniechęcony wstąpił na zakupy. Kupił parę bochenków chleba i sporo alkoholu, piwa i 10 butelek wódki. Załadował zakupy do sporego bagażnika z tyłu pojazdu i jeszcze sporo wolnego miejsca zostało.
"Po cholerę takiego potwora zamocowano z tyłu, cholera jeszcze się ...