Wakacje Ireny
Data: 22.01.2024,
Kategorie:
szantaż,
Fetysz
nieznajomy,
pociąg,
wakacje,
Autor: Per Werter
... butelki potłuką" – pomyślał.
Z powrotem jechał wolno i ostrożnie, a gdy dotarł do miejsca gdzie trzeba wjechać na łąkę i ścieżkę postanowił nie ryzykować jazdy przez wertepy, stanął, rozejrzał się, wyjął z bagażnika butelki z wódką, zostawiając tylko jedną. A tu i o tej porze niewiele jeździło, więc bez problemu ukrył flaszki pod krzakiem, tak że nikt nie widział. Dojechał do domku, wyjął zakupy.
Zły, że prawie nic nie złowił kolega właśnie wysiadał z łódki.
- W tym cholernym olbrzymie nie da rady gorzały przewieźć. Ta butelka była dobrze ukryta miedzy bochenkami chleba, jechałem najostrożniej jak się da, a patrz co mamy,
alkoholizowany chleb, kurwa mać. Na szczęście 9 innych flaszek dobrze ukryłem pod krzakiem. Główka pracuje! Przejdź się po nie, całe popołudnie siedziałeś na łódce, spacer dobrze ci zrobi, łatwo je znaleźć, są pod pierwszym krzakiem od drogi.
- Dobra, tylko wezmę torbę.
Starszy wrócił po kwadransie.
- Żarty se robisz? Nie ma ich, szukałem i nic.
- Jak to nie ma! Nie ma, bo pewnie źle szukałeś. Dawaj torbę.
Młodszy ruszył dotarł pod krzak gdzie ukrył alkohol i nic. Butelki zniknęły!
- Niemożliwe, dobrze je ukryłem! Muszą być! Przez dłuższą chwilę chodził wokół krzaka.
Były dobrze ukryte, z jednej strony. Z drugiej były pięknie widoczne odbijając promienie zachodzącego słońca. Jedno z przejeżdżających aut stanęło, kierowca wlazł za krzak by się wysikać i przy okazji bacznie przyjrzał się temu go tak oślepiło.
Sporo butelek ...
... alkoholu i to wyglądających na pełne. Podniósł jedną, ruszył zakrętką, rozejrzał się, szybko złapał po 2 butelki w dłoń i położył na tylnym siedzeniu, powtórzył i wrócił po ostatnią, po czym szybko odjechał.
Młodszy klął przez cały wracając ścieżką do domku.
- Pięknie się zaczyna. Nieszczęścia chodzą parami. Nie znajdziemy jej - powiedział starszy - Ani chybi ktoś cię widział jak chowałeś te flaszki.
- A żeby się pierdolony chuj zadławił tą gorzałą. Jutro pojadę, kupię, przyprawię trutką na szczury i wystawię pod krzak.
- Tobie całkiem odbiło? Akurat ten sam przyjedzie i ją weźmie? Puknij się w łeb. Trutka pewnie smak zmienia, a z resztą kto by pił ze znalezionej, otwartej wcześniej butelki. Ja nie, nawet gdyby nic nie było czuć to może być metanol, wypijesz jako gorzałkę i po tobie.
Podczas kolacji ustalili, że będą się co dzień zmieniać jadąc do centrum handlowego.
Było otwarte od 8 do 21. Już po jednym razie mieli dość, siedzenie i obserwacja wejścia wbrew pozorom była wyczerpująca i nużąca. Po drugim dyżurze starszy miał dosyć.
- Pewnie jest w innej dzielnicy i tu nie zajdzie przez cały pobyt. Ja rezygnuję.
- Spróbuję jeszcze przez trzy dni dni, potem odpuszczam - powiedział drugi z rezygnacją w głosie.
Drugiego dnia jadąc do centrum zauważył w oddali auto podobne do tego jakim Irena wyjechała spod dworca, jakaś kobieta wyszła z pawilonu i wsiadła do środka, auto ruszyło i zaczęli się zbliżać, za kierownica siedział starszy brzydki mężczyzna, a ...