Wakacje Ireny
Data: 22.01.2024,
Kategorie:
szantaż,
Fetysz
nieznajomy,
pociąg,
wakacje,
Autor: Per Werter
... obok... obok siedziała ona, nie zauważyła go. Z wrażenia nawet nie przeczytał napisów na pojeździe, chciał zakręcić ale to było niemożliwe, zobaczył w lusterku, że auto z Ireną zakręciło i stracił ich z oczu. Miał ochotę stanąć i walić głową o mur, że nie przeczytał tego, co napisane na samochodzie. Miał go pod nosem. Taka okazja się pewnie nie trafi, faktycznie nieszczęścia chodzą parami. Zatrzymał się, zsiadł z quada.
Zobaczył, że stoi koło pawilonu z którego wyszła Irena, to był właściwie kiosk z prasą do którego się wchodzi. Kupi gazetę telewizyjną i wraca, nie spędzi reszty urlopu na jej szukaniu. Przeszedł ulicę, wszedł do środka, kupił program tygodniowy, obrócił się do wyjścia. I spytał tak dla formalności:
- Przed chwilą, wyszła stąd bardzo ładna pani, mam coś co zostawiła w pociągu i chciałbym oddać. Przyjechała chyba autem z jakiegoś hotelu ale niestety nie zauważyłem nazwy i nie wiem co robić.
- Ma pan szczęście, wiem kto to. Ta pani to żona syna pana Jerzego Urbańskiego, synowa, właściciela pensjonatu Korona - odparła kioskarka. To taki duży, blisko jeziora, łatwo pan tam trafi. Ma na imię Irena - dodała.
- Dziękuję, do końca życia będę pani wdzięczny.
Kioskarka rzuciła na niego zdziwione spojrzenie, gdy wychodził.
"Jakby zmartwychwstał gdy mu powiedziałam" pomyślała ze zdziwieniem.
Na ulicy wyjął telefon. Zaczął trajkotać:
- Stary nie uwierzysz, wiem kim jest i gdzie mieszka!
- Jak dobrze pójdzie to ją jeszcze dziś ujeżdżę! Sam w to ...
... nie wierzę!
- Wiesz, że mi już stanął, jeszcze ludzie na ulicy zobaczą.
- Zdobędę tylko jej numer i zaraz wracam. Musimy wszystko obgadać, łapy mi się trzęsą, w internecie na komórce do niej telefonu nie wyszukam, zresztą na tym ekranie i tak internetu prawie nie widzę. Muszę dostać się do kompa, albo pojadę do informacji turystycznej.
- Czy mogę porozmawiać z panią Ireną Urbańską - Anna usłyszała w słuchawce męski głos. - Mam coś co zgubiła w pociągu.
- Nie ma tu nikogo takiego - usłyszał i go na chwile zmroziło - ale pewnie panu chodzi o Irenę Andrzejewską, moją szwagierkę. Już pana łączę z jej pokojem.
- Słucham.
- Cześć to ja, ten co omal nie zerżnął w pociągu. Nie wątpię, że się cieszysz słysząc mój głos. Postanowiłem oddać ci to, co z ciebie zdjąłem, choć mi żal, ślicznie tobą pachną. Musisz jeszcze dziś po nie przyjechać, jestem na drugim końcu jeziora.
- Wcale nie muszę, w pociągu całkiem zgłupiałam. Teraz to możesz się nimi onanizować
nędzny kurduplu. Jak mi jeszcze raz zadzwonisz, to cię zgłaszam na policję, że mnie molestujesz. Zresztą po co czekać, zgłoszę cie teraz.
- Uwielbiam jak się wściekasz.
- Dość tego! - odłożyła słuchawkę.
Po chwili znów zadzwonił telefon.
- Jak się dziś nie zjawisz u mnie to jutro paczuszka z majteczkami i list z wyjaśnieniem wyruszą do twojego męża.
- A wysyłaj.
- Twój mąż nie będzie zaskoczony, że jesteś kurewką?
- Ty głupia gnido! Przecież każdy facet może kupić majtki i twierdzić, że one ...