Maturzystka - 7.
Data: 15.02.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... ojca.
– No, gdzie? W domu, przecież – mruczy Ola, patrząc na mnie i bawiąc się kosmykiem moich włosów.
– To otwórz drzwi! Natychmiast! – wrzeszczy jej ojciec.
– Już, już! Idę! Biegnę! Lecę! Tylko zróbcie mi miejsce do lądowania! – Ola energicznie wstaje i rusza z telefonem do drzwi. Widać, że nie za bardzo przejęła się krzykiem ojca.
Jestem szybka. Zanim otworzyła drzwi, zdążyłam zapalić górne światło w pokoju i włączyć radio stojące na biurku. Potem uchyliłam okno. Kiedy jej rodzice weszli do mieszkania, chowałam butelkę pod biurko. Kieliszki wcisnęłam na półkę biblioteczki, obok książek. Wróciłam na tapczan, złapałam jakąś gazetę i kiedy kładłam nogi na fotelu, do pokoju weszła mama Oli. Szybko zdjęłam nogi i wstałam.
– Dobry wieczór pani.
– Dobry wieczór. No, w końcu odwiedziłaś Olcię – uśmiechnęła się i rozejrzała po pokoju. – O, i muzyki można normalnie posłuchać. Zazwyczaj ściany drżą... Nic nie zaproponowałaś koleżance do picia? Żadnej przekąski? Oszczędzasz czy leniuchujesz?
– W zasadzie dopiero siadłyśmy – pospieszyłam ze wsparciem.
– Dobrze. Dalej siedźcie. Jakoś poradzę sobie z tatą – to zdanie znużonym głosem skierowała tylko do córki.
– Mamo, a co się stało? Mieliście być ...
... – Ola spojrzała na zegarek – za trzy godziny albo jeszcze później.
– Ach. Takie tam... – mama Oli zrezygnowana machnęła ręką – Nie możemy uzgodnić, kto nie zapamiętał daty premiery i zapomniał zabrać klucze. I pieniądze! Czasami trzeba ich używać. Film będzie w kinach dopiero jutro, a ja sądziłam, że tata funduje mi kino i restaurację. A on uważał, że ja zapłacę! A właśnie, do kina jechaliśmy na rezerwie. Córcia – poważnie spojrzała na Olę i westchnęła – jak tu stoję, to obiecuję: nigdy więcej nie wyjdę za mąż za twojego tatę. No, nie przeszkadzam. Idę dalej kłócić się.
Rozbawiona Ola spojrzała na mnie, wzruszyła ramionami i rozłożyła ręce. Potem spoważniała i uważnie rozejrzała się. Milcząco wskazałam palcem pod biurko i na półkę z książkami. Dziewczyna powiodła wzrokiem za moim palcem i po chwili ze szczerym podziwem pokiwała głową.
– Łoł! Dobra jesteś. Szacun – potrafiła docenić moją zapobiegliwość i szybkość reakcji.
Nie chciałam uczestniczyć w rodzinnej kłótni. Posiedziałyśmy jeszcze z kwadrans, między innymi ustalając nowy termin naszego spotkania. Przynajmniej jednego byłam pewna. Za drugim razem będzie ostro. Już wiedziałyśmy, po co spotykamy się i obie czekałyśmy na ten dzień.
*
Cdn.