Ponad prawem
Data: 16.02.2024,
Kategorie:
homo,
domowa dyscyplina,
bdsm
policja,
spank,
Autor: Xenka
... argumentami. Ale… przecież Matteo nie o to chodziło.
W ogóle w tym pytaniu nie o to chodziło.
To była walka woli.
Jedynym zwycięstwem mogło być przełamanie uporu i zaznaczenie swojej pozycji Alfy w tym stadzie.
– Bo kazałem ci iść do salonu i stanąć w kącie – odparł z pełnym spokojem Vince, jakby to wszystko wyjaśniało. Sprawa była prosta: kazałem, więc ty to robisz. Brak miejsca na wątpliwości i pytania „po co” i „dlaczego”.
Czy bał się tego silnego mężczyzny, który – gdyby chciał – mógłby go nawet zabić, nie wkładając w to większego wysiłku?
Nie.
Wiedział, że siła woli zawsze zwycięża nad siłą mięśni.
Matt z całych sił chciał się przeciwstawić, wykrzyczeć się i absolutnie zaprzeczyć, jednak z jego gardła nie wydobyło się nawet jedno słowo sprzeciwu.
– Tak Vin – powiedział jedynie przez zaciśnięte zęby i odwrócił się na pięcie, wychodząc z pomieszczenia. Po przekroczeniu progu salonu, podszedł do kąta w którym najczęściej miał okazję stać i odwróciwszy się tyłem do wnętrza wbił spojrzenie w jasną ścianę, która w takich chwilach wydawała mu się najbardziej interesująca.
Vince z niedowierzaniem pokręcił głową.
A tak liczył na miłą kolację, która skończyłaby się jeszcze milszymi igraszkami przed snem. No cóż, nie tym razem.
Posprzątanie kuchni zostawił dla Matta, samemu zajmując się wysłaniem z telefonu kilku ważnych wiadomości i przejrzeniem planu na jutro. Czekał go ciężki dzień.
Równo trzydzieści minut później wszedł do salonu. Z ...
... zadowoleniem odkrył, że policyjna dyscyplina dobrze uformowała Matteo, który karnie stał tak jak mu kazano.
Przez krótką chwilę Vince cieszył oczy widokiem jego szerokich ramion, silnych, masywnych ud, dużych pośladków… Szkoda, że będzie musiał je obić, zamiast je porządnie… Nie. Tego typu myśli nie mogły pomóc.
W dłoniach dzierżył gruby, wojskowy pas. Wyrobiona skóra trzeszczała złowrogo przy każdym poruszeniu nią.
Pas nie należał do Vince’a, a do Matta i pochodził z czasów jego obozów szkoleniowych, kiedy jako kadet przechodził trening podobny do tego, który musi przejść każdy żołnierz. Teraz pas nie służył już do podtrzymywania mu munduru, a do chłostania tyłka i utrzymywania w dyscyplinie. W obu kwestiach sprawdzał się doskonale.
– Matt, odwróć się i usiądź na sofie. Porozmawiamy – przyjemny dla ucha głos Vince’a był łagodny, ale brzmiała w nim silna nuta czegoś ostrego. To nie była prośba. To było polecenie.
Mężczyzna odwrócił się a jego znudzona i nieco zirytowana mina bardzo szybko przybrała obraz zaskoczonej i to bynajmniej nie miło. Ciemne oczy rozszerzyły się lekko a dłonie powędrowały do włosów, przeczesując je szczupłymi palcami, jak to zawsze miał w zwyczaju gdy się czymś denerwował.
Taką reakcję jednak zdecydowanie nie wywarł sam Vincent, a narzędzie tak dobrze mu znane trzymane w jego dłoniach.
Zdolność ruchu odzyskał dopiero po kilkunastu sekundach, po których powoli zbliżył się do kanapy i usiadł na niej. Uniósł wzrok w górę, wyczekująco ...