-
Ponad prawem
Data: 16.02.2024, Kategorie: homo, domowa dyscyplina, bdsm policja, spank, Autor: Xenka
... patrząc na swojego wybranka. Tak przystojnego, idealnego i… Groźnego w tej chwili. Stanie nad najdroższym sercu mężczyzną, dzierżąc w dłoni narzędzie egzekucji, niczym kat nad ofiarą, nie mieściło się Vince’owi w głowie. Odłożył pas na sofę. Tuż obok Matta. Chciał, żeby ukochany przez całą rozmowę pamiętał, co go czeka. On sam kucnął między jego udami i ujął dłonie – duże, silne, a zarazem miękkie w dotyku. Piękne, kształtne dłonie, które tak często obdarzał najczulszymi pieszczotami. – Miałeś pół godziny na przemyślenie sobie wszystkiego. A teraz powiedz mi, jak to było. Szczerze, Matt! – Vince uniósł ostrzegawczo palcem i zamachał nim tuż przed nosem drugiego mężczyzny. – Musisz być ze mną szczery – poprosił nagle łagodnie, przyciskając ciepłe usta do zmarzniętych dłoni ukochanego. – Przemyślałem to i… – westchnął, zaczynając gładzić kciukami miękkie dłonie Vincenta. – Może i jest w tym jakaś racja… Może przegiąłem, ale byłem zdenerwowany! – dodał od razu usprawiedliwiająco – Niech się cieszą, że nie dostali w twarz, bo było blisko. Vince pokręcił bezradnie głową, nie wiedząc, jak dotrzeć do upartej głowy swojego partnera. – I w tym właśnie leży cały problem. W tym twoim… agresywnym nastawieniu. Spójrz na to inaczej – westchnął, czując się po raz kolejny, jakby tłumaczył coś małemu chłopcu. A przecież miał przed sobą dorosłego, wielkiego faceta. – Jakbyś się czuł, gdybym ja trafił na komendę, nieważne pod jakim zarzutem, i był traktowany w taki ...
... sposób, w jaki ty traktowałeś te dzieciaki? Też uważałbyś, że dostałem za swoje, gdyby jakiś narwany policjant mną szarpał, wrzeszczał na mnie i bił? Oczy ciemnowłosego w ciągu sekundy rozszerzyły się i jednocześnie zwęziły w małe szparki. – Gdyby ktoś… Ktokolwiek cię tknął, zabiłbym go – powiedział niskim głosem, który bardziej przypominał warkot. – Tylko dotknięcie… Nie miałbym oporów. – rzekł poważnie i odetchnął. Kucający mężczyzna zamrugał energicznie, jakby nie będąc pewnym, czy aby się nie przesłyszał. Niech to wszyscy diabli. Naprawdę nie takiej reakcji się spodziewał i nie w tę stronę miała pójść ta rozmowa. Oczekiwał, że jego słowa obudzą w Matteo empatię, a nie podkręcą na dwieście procent jego terytorialne zapędy. – Cariño… – zaczął, ale nie dane mu było wypowiedzieć ani słowa więcej. Nadchodzące połączenie najpierw rozjaśniło ekran leżącego na stoliku telefonu, a w ułamek sekundy później ostre rytmy samby kompletnie zagłuszyły wszystkie inne odgłosy w promieniu najbliższej mili. Z przekleństwem pod nosem Vince wyprostował się, sięgnął po jazgoczące urządzenie i wyłączył je. W salonie na powrót zapadła błoga cisza. Ale, jak okazało się prędko, tylko na krótką chwilę. Drugi smartfon równie nagle podniósł alarm, wygrywając w zniekształcony sposób najnowszy hit Eminema. Tylko jedna osoba mogła być tak nachalna… – Mamo, nie mogę teraz rozmawiać – Vince wycedził przez zęby. Odpowiedziało mu ciężkie westchnięcie. – No tak, teraz już ...