Ponad prawem
Data: 16.02.2024,
Kategorie:
homo,
domowa dyscyplina,
bdsm
policja,
spank,
Autor: Xenka
... w strzelanki, w które zabraniał mi grać ojciec uważając, że mnie zdemoralizują.
Matt uśmiechnął się pod nosem, sięgając po pieczeń trzymaną przez jasnowłosego.
– I miał rację – odparł, wzdychając demonstracyjnie – Co do gówniarzy, u jednego znalazłem marihuanę, więc zapakowałem też jego koleżków. Zarzekali się, że nic nie palili i te sprawy, ale szczerze mówiąc już samo to mnie wkurzyło, więc niekoniecznie przychyliłem się do ich próśb o nie dzwonienie do rodziców.
Postawił pysznie wyglądające mięso na stole i sięgnął po kolorowe serwetki z motywem zimy, pozostałe jeszcze ze świąt Bożego Narodzenia.
– Może się gnojki nauczą, po nocy na komisariacie. Podczas rozmowy twardziele, a w radiowozie dwójka ryczała jakbym conajmniej miał w planie ich za to skazać na krzesło elektryczne. Rozumiem, gdyby dostali gazem albo pałką, ale tak bez powodu? – wywrócił oczami.
Vince spojrzał znacząco na swojego mężczyznę, kiedy tamten z taką beztroską mówił o używaniu gazu wobec nastolatków.
– Dobrze, że im napędziłeś stracha – przyznał mimo wszystko. – Taki zimny prysznic dobrze im zrobi. Lepiej, żeby poryczeli się teraz i dostali szlaban w domu, niż żeby za kilka lat dopuścili się naprawdę poważnego przestępstwa.
Nie wstał i nie zaoferował pomocy przy nakładaniu jedzenia na talerz. Uznał, że Matteo może się tym zająć, skoro tego dnia nie gotował. Co więcej, Vince miał w sobie coś z rozpieszczonego synka mamusi i lubił być obsługiwany, a od przeprowadzki z Nowego Jorka ...
... niewiele zdarzało się momentów, kiedy mógł cieszyć się takim luksusem.
– Dokładnie – skinął mu głową ciemnowłosy i zajął miejsce naprzeciw niego – Smacznego, mój drogi – uśmiechnął się, zerkając na naprawdę pysznie wyglądające jedzenie. Nawet pod względem estetycznym zdawało się być idealne. Wprost chciało się je jeść oczami. A w tym akurat był dobry
– Zaraz ocenię, co tam dobrego upichciłeś – sięgnął po widelec i nóż. – Naleję nam wina. Może Merlot? Masz ochotę?
– Ale tylko pół kieliszka – zastrzegł Vince, sięgając po sztućce.
Były prześliczne. Małe dzieła sztuki. Pozłacane, o grubych rączkach wyobrażających fikuśne kształty, były symbolem elegancji i przepychu. Co prawda nijak nie pasowały do tego niewielkiego, starego mieszkanka, które tylko ciągłe remonty wciąż trzymały w jednym kawałku, mimo to Vince uparł się, aby przywieźć je z Nowego Jorku i używać na co dzień, jakby nie dostrzegał wynikającego z tego jawnego absurdu.
– Muszę powiedzieć, że jestem z ciebie dumny, twardzielu – uśmiechnął się, gdy Matt pojawił się obok, aby napełnić jego kieliszek. – Dajesz z siebie wszystko, żeby utrzymać porządek i bezpieczeństwo w swoim mieście. Imponuje mi to – przyznał z pewnym zawstydzeniem.
Nie potrafił prawić komplementów. Krępowały go. Wydało mu się, że ośmiesza w takich momentach zarówno siebie, jak i obdarowywanego miłymi słowami.
– Oh, daj spokój, wiele to ja nie robię. Owszem, czasami nachodzą mnie myśli, co by było gdybym nie złapał tego pijanego sąsiada ...