197siedem (5)
Data: 18.02.2024,
Kategorie:
Lesbijki
Pierwszy raz
Autor: monikajastrzebska
OD AUTORKI:
To już piąty fragment opowieści. Jeśli masz ochotę na kolejne, wciśnij „tumb up”. Nadal obowiązuje zasada lajków. Tym razem nieco podnosimy poprzeczkę – kiedy bilans wyniesie 25 na plusie, pojawi się dalszy ciąg.
Moja witryna BryzaOdMorza.pl już istnieje. Jeśli zauważę, że zaczyna być odwiedzana, to już wkrótce powinna znaleźć się tam cała powieść, już po korekcie i w profesjonalnym układzie graficznym. Będziecie pierwszymi, którzy zobaczą i przeczytają ją w pełnej wersji.
Życzę przyjemnej lektury.
Monika Jastrzębska
V. BRYZA OD MORZA
Kiedy dwa tygodnie później wracały wczesnym popołudniem ze szkoły, pogoda była niemal identyczna, jak wówczas, gdy Jola przeżywała nad morzem swą pierwszą miłość. Deszcz zacinał z ukosa i było chłodno. Jednak one myślały już o wieczorze i o dalszym ciągu historii, którą Jola im obiecała.
– Wiesz, że nie przechodzi mi teraz przez gardło „pani profesor”, kiedy mówię do Żyrafy. Nawet ta „Żyrafa” zupełnie mi już nie pasuje. Nic tylko mam w głowie „Nusię”.
– To prawda – przyznała Ania – Ja też się na tym łapię. Patrzę się na nią i wyobrażam sobie, jaka była dwanaście lat temu.
– Powiedz mi, czemu Jola nie chciała Ci od razu wszystkiego powiedzieć?
– Nie wiem. Pewnie dowiemy się tego dzisiaj.
Tym razem Jola była już w domu, kiedy Monika tuż przed ósmą zawitała do standardowego już niemal „swojego” sobotniego lokum.
– Mama mówi, że powinnam u was zamieszkać.
– Nos problemos, czy jak tam ich zwą – Jola ...
... tryskała dobrym humorem – Miejsca ci u nas dostatek. Welcome home! Możesz się wprowadzać.
– Ciekawe, co by na to powiedział twój tato, gdybym się tak naprawdę wprowadziła?
– Tatuś nie wraca ranki ni wieczory – zacytowała niedokładnie – to po pierwsze, a po d**gie powiedziałby: „zwolnij dziewczyno, bo się zajebiesz na śmierć.” Przepraszam za to wyrażenie, pewnie by tak nie powiedział, a nawet jeśli nie, to z pewnością tak by pomyślał.
Monika spojrzała na nią pytająco.
– Sorry, zdaje się, że wzięłam zbyt duże tempo, ale was nie ma tak długo, a ja mam chandrę. Wspomnienia źle na mnie działają. Nie daję sobie dzisiaj ze sobą rady. Napijesz się oczywiście – stwierdziła na końcu.
– Chcę tego co ty. Widzę, że to działa.
– No to moja Moniu, do dna. Na pohybel komunistom – Mówiąc to podała jej szklaneczkę z kostkami lodu i niedużą porcją czegoś brązowego.
– Co to takiego? – chciała wiedzieć Monika.
– Dzisiaj pijemy prawdziwą szkocką. Prezent od klienta. Wszystko za zdrowie Nusi. Nie możesz odmówić, jeśli chcesz, żebym coś jeszcze powiedziała. Taka była umowa.
Monika spojrzała na szklankę. – Mam to wypić?
– Tu i teraz. Bezwzględnie... Splendid – dodała, widząc, że Monika spełniła żądanie. – A teraz czekamy na twoją ukochaną.
– No, właśnie miałam zapytać. Gdzie Ania?
– A tego to ja nie wiem. Udała się w niewiadomym kierunku i zostawiła mnie tu samą. A mówiąc poważnie, bo czasem sobie żartujemy, to poszła do pawilonu po lody. Chyba je tam produkuje, bo ...