Porwana - cz. 1
Data: 23.05.2019,
Kategorie:
Tabu,
Hardcore,
Autor: SataheShetani
... szlifowane przez tyle lat, właściwie od urodzenia. Chociaż zawsze chciała się sprawdzić, nigdy nie wyobrażała sobie, że dojdzie do tego w tak beznadziejnych, niesprzyjających okolicznościach.
Opierała się czołem o kolana. Pogrążona w myślach, skulona Ellea nie zdawała sobie sprawy, że od dobrej chwili nie była już sama.
— Księżniczka głodna? — donośny, chrapliwy głos wyrwał ją brutalnie ze wspomnień o naukach, przywracając do rzeczywistości.
Obrzuciła orka spojrzeniem.
Był przynajmniej dwa razy wyższy od niej i o wiele szerszy. Żuchwę miał wysuniętą w przód, przez co widziała dolne zęby – szczególną uwagę zwróciła na długie kły haczące o górną wargę. Kaprawe oczka miał osadzone głęboko w czaszce, zaś szeroki nos przecinała blizna. Skóra sprawiała wrażenie wykutej z kamienia, taki też miała kolor.
Zrobił krok w jej stronę, szczerząc się brzydko.
— Król kazać przynieść księżniczka na kolacja. — Ledwo go zrozumiała przez charczenie. Zmarszczyła brwi, przetwarzając zasłyszaną informację. Ork w tym czasie przeszył ją spojrzeniem pełnym pierwotnej żądzy, której Ellea nie potrafiła nazwać.
Zacisnęła mocniej ręce na nogach, jakby to miało ją uchronić. Wiedziała jednak, że ork albo zmusi ją siłą do powstania, albo mogła to zrobić dobrowolnie. Wziąwszy głębszy wdech, podparła się na dłoniach, a potem powoli podniosła, starając nie zwracać uwagi na swoją nagość. Uniosła dumnie głowę, przybierając neutralny, aczkolwiek władczy wyraz twarzy.
Machnęła ręką w ...
... kierunku drzwi.
— Prowadź — rozkazała spokojnym głosem.
Musiała zebrać wszystkie siły, by zachować spokój. Najchętniej zwinęłaby się w kącie, krzyczała i płakała. Nie mogła. Nie mogła okazać słabości. Była skazana na łaskę bądź niełaskę orków.
Kiedy szli, ciszę przerywał wyłącznie rytmiczny dźwięk metalowych elementów zbroi orka, które uderzały o siebie przy jego sprężystym kroku. By nadążyć za orkiem, Ellea musiała truchtać; nie chciała zostawać w nieznanym miejscu sama, chociaż obecność wojownika również nie była jej miła.
Korytarz, ku zdziwieniu Ellei, prowadził prosto do komnaty, w której oczekiwał król orków. Spodziewała się raczej labiryntu, którego nie byłaby w stanie spamiętać przez to, że nie mieszkała tu całe życie. Straszna była tu jedynie ciemność, niemal namacalna i żywa, pożywiająca się strachem wszystkich ludzi wziętych w niewolę przez orków.
Wojownik prowadzący ją do króla przystanął przed dwuskrzydłowymi drzwiami, zdobionymi czaszkami smoków. Ellea, chociaż przerażona, musiała docenić kunszt wykonania. Nawet jej ojciec byłby zadowolony z takiej pracy.
— Król czeka — rzucił jej przewodnik cicho, po czym pociągnął jedno skrzydło do siebie.
Ellea powoli przekroczyła próg; zaraz za sobą usłyszała ciche kliknięcie zamykania drzwi. Była sam na sam z królem.
Komnata, w której się znalazła, była całkowitym przeciwieństwem reszty pomieszczeń – jasna, ogromna, przestrzenna. Król orków cenił przepych z elementami udowodnienia swojej wyższości i siły: z ...