1. Mój mąż i ja (V)


    Data: 28.02.2024, Kategorie: Zdrada związek, Autor: edymis4601

    Kiedy podjechałam wczoraj pod dom Żanety miałam najszczerszą ochotę zamiast wysiadać i zmierzyć się z dziewczynami, przejechać obok i nie pokazywać się w ogóle. Wiedziałam jednak że nie zostanie mi to wybaczone. Po za tym widziałam samochody pozostałych "lejdis" więc postanowiłam nie przeciągać i jak najszybciej zmierzyć się ze strachem.
    
    W końcu im szybciej się pojawię tym szybciej dostane burę i tym szybciej przejdziemy do przyjemniejszych części programu dnia.
    
    Przed zadzwonieniem do drzwi nabrałam jeszcze głęboko powietrza. Nadal nie miałam przygotowanego kontrataku i w momencie kiedy nacisnęłam dzwonek chciałam się zmyć. Niestety dziewczyny były przy drzwiach w sekundę. Tak, tak. Dziewczyny! Otworzyły mi wszystkie i nawet nie witając się ze mną znów zaczęły się przekrzykiwać jak niedawno w kawiarni. Nie miałam jak uciekać. Odpowiedzieć na żadne pytanie też nie potrafiłam więc stałam i czekałam aż przestaną się przepychać. W końcu Edyta krzyknęła, że tak to się niczego nie dowiedzą, żeby wpuściły mnie do środka i nie robiły wiochy. Ania z Żanetą momentalnie obróciły się na piętach i już przekrzykując same siebie poszły do kuchni myśląc że pójdę tłumaczyć się zaraz za nimi. Edyta jednak dobrze wyczuła moje niezdecydowanie i pociągnęła mnie na taras zadając tylko jedno pytanie - "Jak to jest z bliźniakami?" - i robiąc przy tym oczy wielkie jak małe dziecko, które dopiero co dowiedziało się skąd się biorą dzieci.
    
    Uśmiechnęłam się sama do siebie i swoich ...
    ... wspomnień.
    
    - Zajebiście!! - mruknęłam tylko i opadłam na leżak. Dopiero kiedy nabrałam kilka głębokich wdechów zaczęłam powoli opowiadać co i jak. W między czasie przyszły kucharki i o dziwo nie przerywały tylko słuchały.
    
    Kiedy skończyłam Ania nic nie powiedziała. Edyta dopytywała o szczegóły a Żaneta tylko westchnęła, że nie powinnam tego robić i poszła do kuchni. Ani wyszła zaraz za nią. Zostałyśmy z Edytą same i mogłyśmy pozwolić sobie na odrobinę szczerości więcej niż przy pozostałych dziewczynach... Tylko ona, ze swym rozwiązłym trybem życia potrafiła choć trochę mnie zrozumieć.
    
    Zapytałam też co z Tomkiem. Spodziewałam się że wyszli razem. Edyta tylko uśmiechnęła się pod nosem i stwierdziła, że było "odjechanie", ale nic więcej nie powie póki nie będzie miała pewności czy coś z tego będzie. Nie chciała zapeszać.
    
    Tuż po tym stwierdzeniu z kuchni dziewczyny zawołały na obiad. Aż zdziwiona byłam, że już po burzy. Że nie ma żadnych wyrzutów, kazań, lamentów. Że w sumie nie taki diabeł straszny.
    
    Kiedy usiadłyśmy do stołu dziewczyny spytały czy gadałam już z mężem. Zaprzeczyłam.
    
    - Według tego co mówił Łuki miałby wrócić w sobotę lub niedzielę. Nie wiem od kiedy ten swój święty tydzień liczył. Dzwonił, ale nie odebrałam. Bezczelne w sumie żeby takie sprawy przez telefon załatwiać - powiedziałam jednym tchem. Nie był to nadal zbytnio komfortowy temat. Dziewczyny nie nalegały. Starały się mnie wyluzować i zeszłyśmy na typowo babskie tematy - ciuchy, kuchnia itp., itd.
    
    Po ...
«1234...16»