1. Mój mąż i ja (V)


    Data: 28.02.2024, Kategorie: Zdrada związek, Autor: edymis4601

    ... prywatności? Kto dzwonił? Dlaczego odebrałaś? Czego chciał? - rzucała pytania niczym karabin maszynowy i już sięgała po kolejny łyk z butelki, ale ją powstrzymałam.
    
    - Dzwonił Tomek. Zaraz tu będzie - powiedział krótko i rzeczowo. W Edycie aż się zagotowało. Wstała i zaczęła się zbierać do wejścia.
    
    - Nie chce go widzieć ani słyszeć i nie wiem po co w ogóle powiedziałaś mu gdzie jesteśmy. - obróciła się na pięcie i już miała wychodzić kiedy do lokalu wszedł Tomek. Od razu zaczął ją przepraszać. Siedziałam i patrzyłam na nich z boku. Wyglądali co najmniej zabawnie. Edyta do wytrzymałych w piciu nie należała i było widać, że łyk czystej wódki zbytnio nie chce jej przejść przez gardło. Nie mogła też ani przez to biedaka okrzyczeć ani nic mu powiedzieć. Całkiem ją zatkało. W końcu wyminęła go i wyszła na zewnątrz.
    
    Panie dzięki Ci za przeszklone ściany w restauracjach, dzięki którym widać ulice ze środka.
    
    Edyta jak tylko wyszła na zewnątrz nabrała głęboko powietrza i wyrywając komuś papierosa z ręki zaciągnęła się nim. Tomek wyszedł zaraz za nią i stanął przed nią patrząc osłupiały. Kiedy ona nabrała już powietrza przyciągnęła go do siebie i zassała się w jego usta jakby od tego miało zależeć jej życie. Po chwili pocałunek stał się bardziej namiętny i odeszli trzymając się za rękę.
    
    A ja zostałam z prawie pełną butelką wódki sama. Postanowiłam pójść do domu. Pozbierałam rzeczy i wyszłam obładowana i też nieźle wstawiona. Moje mieszkanie dzięki bogu było tylko albo aż ...
    ... kilka ulic dalej. Nie dzwoniłam po taksówkę, bo prędzej byłabym pieszo niż taksówka by przyjechała. Spacer też pozwoliłby mi wytrzeźwieć troszkę. Niestety pod pachą miałam butelkę wódki z której popijałam więc co się ulotniło od razu było uzupełniane. W końcu po 30 minutach dotarłam do domu, do którego normalnie droga pieszo trwa około 3 minut. Nie patrząc na drzwi zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy.
    
    Szłam chodnikiem nie patrząc przed siebie i nagle wyrósł przede mną Łukasz. Aż podskoczyłam ze strachu. Kompletnie się go nie spodziewałam. Oczywiście połowa torebki rozsypała się na ziemie. Łukasz spojrzał na mnie badawczo. Wyjął torebkę z rąk i wrzucał wszystko jak popadnie. Ja nie byłam w stanie schylić się nawet po jedną rzecz. Nie to żebym była aż tak wstawiona. Bardziej zszokowana obecnością Łukasza. Nasze ostanie spotkanie nie zakończyło się przyjaźnie. Kiedy już wszystko pozbierał sam poszukał kluczy i spojrzał znów na mnie dopiero kiedy miał je w ręce.
    
    - Jesteś kompletnie pijana. Choć do domu. Mam się Tobą zająć.
    
    Początkowo poszłam posłusznie za nim jak przedszkolak. O nic nie pytałam. Jednak kiedy dotarło do mnie co powiedział wkurzyłam się i zbuntowałam.
    
    - Daj mi papierosa - zażądałam. Spojrzał na mnie błagalnie jakby chciał powiedzieć, że zachowuje się jak dziecko. Widząc jednak upór na mojej twarzy zaczął spokojnie przekonywanie.
    
    - Mała, choć do domu. Jesteś zmęczona...
    
    - Daj mi papierosa! - powtórzyłam stanowczo i usiadłam na skraju ...
«1...345...16»