1. Nosić swoją skórę cz. IV


    Data: 02.03.2024, Kategorie: Pierwszy raz Blondynki, Autor: valkan

    Ludzie mówią, że śmierć wcale nie jest zła. Podobno jest to tylko kolejny etap naszej podróży. To tylko zmiana kolejnego wcielenia. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, jest tylko jego częścią. Nigdy nie zastanawiałem się jak umrę, ale żyć po śmierci kogoś, kogo się kochało, jest najgorszą karą parszywego losu. Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale rodzice nie powinni grzebać własnych dzieci. Wielu pośród żyjących zasługuje na śmierć, a niejeden z tych, którzy umarli zasługiwał na życie wieczne.
    
    Strata dziecka nie jest jednorazowym doświadczeniem. Tracąc syna straciłem połowę siebie samego. Myślałem, że to jest niesprawiedliwe. Zachodziłem w głowę, pytając dlaczego musiało spotkać to właśnie mnie. Przecież on miał zaledwie pięć lat i jeszcze nigdy nikomu nie wyrządził najmniejszej krzywdy. Obwiniałem sam siebie. Nie mogłem sobie wybaczyć tego, że właśnie w tym dniu to nie ja wiozłem go samochodem. Myślałem, że gdybym ja był wtedy kierowcą, to nie doszłoby do takiej tragedii.
    
    Wiem, to bardzo głupie, ale według mnie nie ma niewinnych. Można być w różnym stopniu odpowiedzialnym.
    
    Pogrzeb mojego syna, który tak naprawdę wcale nie był moim synem, odbył się parę dni po jego śmierci. Ledwo pamiętam tamte wydarzenia. To wszystko było dla mnie jak straszny sen. Wiedziałem, że przez pewien czas mogłem oszukiwać ból, ale wiedziałem, że on i tak mnie dopadnie. Kiedy bym się choć trochę rozluźnił, kiedy opuściłbym gardę, kiedy bym minimalnie wystawił głowę ponad krawędź ...
    ... okopu. Chciałem do tego czasu nie czuć za dużo. To się udawało, ale wspomnienia jednak zostały.
    
    Widząc spuszczaną trumnę w czeluść wykopanego dołu czułem, że nie chce podnosić głowy. Nie chciałem spojrzeć na stojącą obok mnie Izę, ale ona ścisnęła mnie za ramię i wtedy to zrobiłem. Podniosłem głowę i nasze spojrzenia się spotkały. W jej oczach był ten sam nieskończony ból. Ból fizyczny można znieść, ale ból duchowy zostaje w nas już na zawsze.
    
    Nie chciałem wielu osób na pogrzebie, była tylko moja najbliższa rodzina i bliscy Moniki. Wydaje mi się, że dalsi krewni to zrozumieli.
    
    Oczywiście biologiczny ojciec Pawła się nie pojawił.
    
    Śmierć jest łatwa i prosta, ale życie jest o wiele trudniejsze i skomplikowane.
    
    Po śmierci mojego synka, tak samo jak po jego pogrzebie chciałem być sam. Doszedłem do wniosku, że nikt nie jest w stanie mi pomóc. Musiałem sobie sam z tym poradzić. Moi bliscy na początku byli temu przeciwni, martwili się. Ale ja naprawdę tego potrzebowałem. Potrzebowałem chwili samotności. Uważam, że czasami zdrowo jest pobyć samemu przez jakiś czas. Przebywanie w towarzystwie, nawet w najlepszym, byłoby dla mnie wtedy bardzo wyczerpujące.
    
    Potem się okazało, że to były złudne nadzieje. Dwa miesiące spędzone w odosobnieniu nic nie dały. Może dlatego, że ludzie nękali mnie telefonami. Iza dzwoniła do mnie dwa razy dziennie, ale ani razu nie odebrałem. Od tego tragicznego zdarzenia widziałem ją tylko dwa razy. W dzień jego śmierci i parę dni później na ...
«1234...8»