Wyuzdana Dominika, cz. 1/2.
Data: 06.03.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... Kurde, niedługo mieszkanie będzie tapetował banknotami. Od razu mogłabym za niego wyjść! – odsunęła talerzyk. – Wiesz, przez najbliższy rok, maksymalnie trzy lata, nie będziemy go widywać... Szkoda, co nie?
#
Gabriela była kobietą pewną siebie, wręcz zadufaną w sobie. O wyjątkowości przekonywali jedynaczkę rodzice, szczególnie matka. Czyniła to nader skutecznie, bo dziewczyna w końcu uwierzyła zapewnieniom matki. Powodzenie wśród chłopców w szkole i na studiach utwierdzało ją w tym przekonaniu. Córka, teraz dorosła kobieta, była przyzwyczajona do dominacji w domu.
Ubieganie się o pracę brutalnie zweryfikowało jej poglądy. Kilka propozycji w prywatnych firmach w rodzaju: „praca za seks” kończyło się łzami i wybiegnięciem z pokoju potencjalnego pracodawcy. W końcu zdobyła pracę w dużej firmie i mozolnie zaczęła zdobywać kolejne szczeble awansu. W pracy spotykało ją wiele upokorzeń, nie okazała się taka wyjątkowa, jak twierdziła matka, stała się jedną z wielu zabieganych pracowniczek, ale tylko do czasu. Do czasu aż osiągnęła pierwsze samodzielne stanowisko. Stanowisko kierownicze.
Mała grupa ludzi źle znosiła jej przywództwo, jednak wyniki zespołu były bardzo dobre, więc przełożeni przymykali oko na skargi i donosy. W końcu, w nagrodę za wyniki, zaczęła zarządzać większą grupą i problem sam się rozwiązał. Teraz więcej osób jej nienawidziło, ale taki stan uznawano za normalny. „Tam, gdzie jest duże skupisko ludzi intensywnie pracujących, muszą pojawiać się ...
... konflikty. Dobrze byłoby szybko rozwiązywać konflikty” – tłumaczył ktoś i skargi ignorowano. Gabrysia znalazła skuteczny sposób: zwalniała najbardziej konfliktowych. Reszta poszła po rozum do głowy i bez słowa sprzeciwu akceptowała wybryki szefowej albo sama odchodziła. Wśród jej podwładnych była największa rotacja.
– No, gdzieś musi być największa, a kobieta ma dobre wyniki. Rzeczywiście jest bardzo wymagająca. I za to mamy ją zwalniać albo pozbawiać stanowiska? – pytał dyrektor Grzegorz Porębski na spotkaniu zarządu firmy. Retoryczne pytanie dyrektora definitywnie zamknęło dyskusję. I tak wszyscy wiedzieli, że jest jego protegowaną, a on pierwszym kandydatem na stanowisko dyrektora zarządzającego, które zwolni się za kilka miesięcy.
– Po co tworzyć sobie wroga z takiej osoby? – rozsądnie pomyślało kilka osób, nie reagując na pytanie dyrektora.
– Niech inni też powalczą – pragmatycznie zdecydowała pani dyrektor odpowiedzialna również za sprawy pracownicze, która wniosła sprawę skarg pracowników do porządku obrad. Teraz głębiej wbiła się w fotel i na pytanie prowadzącego zebranie kiwnęła potakująco głową, akceptując argument dyrektora Porębskiego. Dla Gabrysi – po prostu: Grzegorza.
Kobieta w porę potrafiła dostrzec zagrożenia. Skargi prawie ustały, bo Porębski ostrzegł ją z wyprzedzeniem, więc podwładnym zleciła bezpośredni nadzór nad dwoma pilnymi projektami. Grupa pracowała intensywnie, ale teraz narzekano na jej zastępców.
#
Dokończenie nastąpi.