Nowe życie (I)
Data: 09.03.2024,
Kategorie:
Lesbijki
Brutalny sex
amnezja,
Autor: paty_128
... Potrzebujesz czasu, a ja zachowuję się jak głupi nastolatek. - Najwyraźniej nie dorosłeś, pomyślałam. - Zjedz te śniadanie.
Jedząc, uświadomiłam sobie, że dzień ledwo się zaczął, a ja już miałam dosyć. Towarzystwo Roberta... Było męczące. Może dlatego, że był facetem i mnie nie rozumiał. Nie wiedział, przez co przechodziłam. Koło 10 przyszły dwie pielęgniarki. Jedna z jakąś teczką i długopisem zasiadła na krześle pod ścianą obok stolika. Druga zaczęła mi wydawać rozkazy.
- Usiądź na brzegu spuszczając nogi. - Chciała, więc tak uczyniłam. Czułam jakieś mrowienie na lewej nodze. - Załóż nogę na nogę.
Również to uczyniłam. Wyciągnęła z kieszeni fartucha młoteczek lekarski i podwinęła mi koszulę na udo. Uderzyła lekko pod kolanem, noga mi sama podskoczyła. Następnie kazała mi założyć drugą nogę. Spojrzałam na tamtą siedzącą na krześle, pisała coś, co chwilę na nas zerkała. Później pierwszy raz od hm... Sześciu tygodni stanęłam na nogach. Początkowo pomagała mi pielęgniarka, ale po kilku minutach już stałam o własnych siłach. Kazała mi chodzić na palcach, na piętach, chodzić z zamkniętymi oczami, dotykać palcem swojego nosa i takie tam. Na koniec powiedziałam, że czuję lekkie mrowienie, co również zostało odnotowane. Robert był wyraźnie zadowolony.
- Na którą masz do pracy? - Zapytałam, by się jakoś go pozbyć. Potrzebowałam zostać sama, ułożyć sobie wszystko w głowie. A jego ciągłe wpatrywanie się we mnie było naprawdę męczące. Jakie to ...
... słowo?
Osaczona.
Kontrolowana.
Za dwa dni miałam wrócić do domu. Jak ja wytrzymam z nim tyle godzin? Martwiło mnie, że nie wyczuwam żadnej więzi, żadnego uczucia, jakie żywi żona do męża. Próbowałam zmusić się do zakochania się w nim. Usiłowałam się nim zachwycać, komplementować go ale, do cholery, nic to nie dawało. Może to za wcześnie? Miłość potrzebuje czasu by dostatecznie się rozwinąć. Tak mówił... Kto tak mówił? Piękne słowa, ale autora nie pamiętam. Wkurzała mnie moja niewiedza, czułam się jak małe dziecko.
- Za godzinę muszę być w warsztacie. Choć i tak już teraz muszę cię opuścić, chciałbym porozmawiać z twoją lekarką. Może pozwolą mi cię zabrać wcześniej... - Co?! Nie!!
- Nie trzeba, jak będzie dobrze, to same o to poproszą.
Klatka.
Stalowe pionowe pręty układające się w sześcian, zawieszony na łańcuchu.
- Kochanie? Wszystko OK? Coś sobie przypomniałaś? - Zapytał z niepokojem, ale ja go nie słyszałam. Czułam, jak zapadam się w siebie... Ponownie.
Usłyszałam jego delikatny głos, cichy, jak śpiew aniołów. Stopniowo nasilał się, rósł, wzmagał, przybliżał się, aż przerodził się w ryk, który niszczył mnie psychicznie. To tak, jak utwór, który zaczyna Mozart, a kończy jakiś black metalowy zespół. Czułam, jak pękam, jak zbiera się we mnie płacz. I ponownie nawiedziły mnie wspomnienia, tym razem bardzo bolesne - kłótnie rodziców, pierwszy chłopak, który mnie wykorzystał, śmierć ojca... Zaraz, śmierć ojca?! ... Zawsze sama i smutna w dzieciństwie, mój rozjechany pies, mój chory ...