Opowieść wielkanocna
Data: 23.03.2024,
Kategorie:
Pierwszy raz
Nastolatki
historia,
wieś,
Autor: MrHyde
... przysłuchiwać się jej cichym szeptom. W pewnej chwili zapytał ją o imię.
- Zuzia. – odpowiedziała zaskoczona.
- Dostałaś tę modlitwę w ramach pokuty?
- Tak, proszę księdza.
- To bardzo dobrze, że przyszłaś specjalnie do kościoła, żeby się pomodlić do Pana Jezusa, ale wiesz, Zuziu? Modlisz się nieprawidłowo. Nie wystarczy ładnie klęczeć, najpierw trzeba się odpowiednio przygotować, dokładnie zapamiętać słowa modlitwy.
Ksiądz był przystojny, niewiele starszy od Tolka, nie doświadczonej przez życie młodej dziewczynie zdało się, że emanowała z niego mądrość, wewnętrzna harmonia i dobroć. Poczucie złości za wyrażenie niezasłużonej krytyki minęło więc, zanim zdążyło się na dobre pojawić i Zuzka odpowiedziała mu z naiwną ufnością:
- Staram się, proszę księdza.
- Widzę, skarbie. Może pójdziemy pomodlić się do zakrystii? Chętnie nauczę cię tej litanii.
Zuzka się zawahała, czekała przecież na siostrę i księdza proboszcza, młody kleryk w mig jednak rozwiał jej wątpliwości, mówiąc, że jak pleban nie zastanie jej przed ołtarzem, pierwszym miejscem, gdzie będzie jej szukać była właśnie zakrystia. Na ostrożne pytanie, czy wolno tam wchodzić dziewczętom, też odpowiedział uspokajająco, że skoro ksiądz zaprasza, to znaczy, że można, a nawet trzeba.
Uczyli się modlić ze dwa kwadranse i wcale nie było nudno. Dziewczyna odkryła, że wiele wyrazów, składających się na tekst modlitwy, to nie przypadkowe dźwięki, lecz słowa, mające konkretne, nowe dla niej, znaczenie, ...
... którego nikt wcześniej nie próbował nawet jej wyjaśnić. Tylko kolana szybko zaczęły boleć od klęczenia. I na tę okoliczność, kleryk miał gotowe gadane.
- Skarbie. Nie musimy uczyć się na klęcząco. Usiądź na posadzce. Pokaż kolanka. – powiedział czule, wręcz słodko.
- Są całe czerwone, Zuziu. Muszą trochę odpocząć... Dopiero teraz widzę, że masz piękne nogi. Chłopaki chyba nie dali ci spokoju w Śmigusa, co?
Na wspomnienie o poniedziałku wielkanocnym, Zuzka mogła się tylko tajemniczo uśmiechnąć. Z przyjemnością usłyszała też nowy komplement. Piersi zdążyły zebrać wystarczająco wiele pochwał, a o pięknie nóg, do tamtej pory, tak głośno i wyraźnie nikt jej nie powiedział.
- Mogę dotknąć? – spytał ksiądz, delikatnie chwyciwszy ją za łydkę tuż nad kostką.
- Aha. – przytaknęła.
Kleryk kucnął trochę bliżej, obiema rękami chwycił ją między kolana i wolnym ruchem, delikatnie, bez słowa poprosił, by rozstawiła szerzej nogi, by oswobodzić dla niego trochę więcej miejsca naprzeciw siebie. Zuzka spełniła tę prośbę, lecz z wahaniem, gdyż poczuwszy dotyk męskich dłoni, zrozumiała, że prawdziwym motywem zaproszenia jej w to tajemne miejsce, nie była wcale troska o jakość modlitwy. By nie zgorszyć osoby duchownej widokiem gniazdka grzechu, co w przyjętej przez nią pozie mogło z łatwością nastąpić, gdyby spódnica zbyt nisko osunęła się na biodra, pochyliła się wprzód i złapała rękami za jej rąbek, by móc kontrolować jej pozycję.
- Zuziu, powiedz mi, za co ksiądz proboszcz zadał ...