Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2024,
Kategorie:
długa fabuła,
Fantazja
Lesbijki
genderfluid,
szybki numerek,
Autor: Mjishi
... przenoszą mnie w tamtejsze rejony. Zamykam oczy i pod powiekami oglądam rozległe stepy, na których spędziłam nieco swojego czasu z Aborygenami. Cerion schodzi coraz niżej i niżej. Do wibrujących basów dochodzą silne uderzenia bębna. Znów co jakiś czas pojawia się szum wiatru, a wraz z nim pusty odgłos kościanych dzwonków.
Głos Nir całkiem dobrze wpasowuje się teraz w całość. Stał się niższy. Ono też potrafi używać gardła. Mamrocząca intonacja przypomina mi znajomego szamana. Jedynego, który nie chciał mnie od razu zabić, gdy dowiedział się, czym jestem.
Rozpływam się w dźwięku. Mam wrażenie, że wibracja przepełnia cały pokój. Czuję ją w ciele. Otwieram jedno oko, by zobaczyć resztę. Słońce, siedzące przy zwojach buja się w przód i w tył. Jedną ręką obejmuje kolano, drugą trzyma wyciągniętą i wskazuje Cerion wysokości. Anja opadła na kanapę. Leży spokojnie i jedyne, czym porusza, to ułożone na klatce piersiowej palce. Cerion stoi bliżej niż wcześniej. Musiała podejść w międzyczasie. Jej złote oczy utkwione są nieco nad głową Nir. Bystrym spojrzeniem analizuje całą sytuację. Jak zawsze czujna.
Nagle młode odrywa dłoń od kolana i dodaje do drugiej, wskazując jednocześnie górę i dół. Cerion tylko na to czekała. Zerka na mnie i puszcza mi oczko. Wiem, co się szykuje.
Siostra zachowuje rytm, ale dźwięk zaczyna być płynniejszy. Głęboki, buczący bas daje podstawę, na którą nakładają się dużo wyższe nuty.
Nir, ze świecącymi oczami odwraca się do Cerion.
— ...
... Łobożułobożu! ty umiesz alikwoty! — ćwierka zauroczone i wpatruje się w nią z podkurczonymi w zachwycie ramionami.
— Śpieeeeeewaaaaj — wkomponowuje w swój repertuar Cerion, co najwyraźniej podnieca Słońce jeszcze bardziej. Kobieta zaczyna więc lekko ściszać dźwięki strasząc, że zaraz całkiem zamilknie. Rudzielec od razu wlepia głowę w tekst i kontynuuje recytację:
Zmienia początek i kolejność. Ale najwyraźniej tak ma być. Po kilku powtórzeniach kończy i znów wlepia rozmarzone oczy w moją siostrę, która po chwili przerywa swój popis.
— Koniec? — dziwi się. — Nic więcej?
Nir wzrusza ramionami.
— Dalej jest to samo na głosy i tak w kółko. Ciągnie się to… — wstaje, by rozwinąć więcej materiału. Odchodzi od stołu, całkiem otwierając zwój. — Ciągnie się do końca. Na zamianę „jesteśmy” z „przybyliśmy”, no patrz — trąca wampirzycę łokciem.
Cerion zerka na tekst, ale nie przykłada do niego zbyt wielkiej wagi. Bardziej patrzy na trzymające artefakt dłonie.
— Możesz mi to napisać? — pyta.
Poproszone wzrusza ramionami i wraz ze zwojem wraca do stołu. Sięga po kartkę i od niechcenia bazgrze na papierze.
Podaje skrawek kobiecie.
— Naprawdę nie wiem o co ci chodzi… Przecież całkiem łatwo się rozczytać — mówi.
— A możesz przepisać to dokładnie tak, jak jest na zwoju? — zastanawiam się, czy zapis będzie taki sam. Ja też biorę do ręki długopis i próbuję odwzorować te same znaki, które widzę na kilipienie. Cerion zerka mi przez ramię i kiwa z aprobatą. Wyszło mi niemal ...