Egzamin życia
Data: 29.03.2024,
Kategorie:
Lesbijki
Brutalny sex
dramat,
pożądanie,
niepewność,
Autor: paty_128
... przesadzam. To się zmieniło gdzieś w połowie gimnazjum. Wtedy zostałam ministrantką. Oczywiście, że to możliwe. Oprócz mnie, była jeszcze druga dziewczyna. I co? Tam też były chore podziały. Oni wszyscy – ja. Znów sama. Nieźle, nie? W kościele wcale nie jest tak kolorowo. Nie chcieli mnie dopuszczać do bycia kolędnikiem. Do służenia podczas mszy. Nie podobało mi się to. Tam miałam znaleźć ratunek i spokój. Służyłam pięć miesięcy. Dlatego przestałam lubić wszystko, co związane z religią, z katolicyzmem.
Czułam teraz frustrację, miałam ochotę wstać z łóżka i uciec, byle daleko. Nie, wystarczyłoby do Martyny.
Między nami do niczego nie doszło, nawet nie rozmawiałyśmy na te tematy. Wyłącznie nauka i matury. Chciałam się przełamać, ale jeśli ona nie chciała tego słuchać? Jeśli trafiłam do jej „friend zone”? Jeśli był to wszystko zniszczyła? Skoro ona by chciała, to powiedziałaby choć słowo. Lub przeszłaby od razu do czynów. Przed nami był ostatni egzamin – ustny, z angielskiego. Uczyłyśmy się razem, nawzajem się przepytując.
- Wyjeżdżam za dwa dni. – Powiedziała w pewnym momencie.
- Gdzie?
- Do Niemiec, do pracy. Tu mnie nic nie czeka. Tam zarobię i wyniosę się gdzieś. Kotem zaopiekuje się znajoma.
- Ale będziesz do mnie pisać? Esemesy, listy, kartki, cokolwiek? – Zapytałam. Znów miałam zostać sama? Spojrzała na mnie w milczeniu, jakby na chwilę czas się zatrzymał. Położyła dłoń na moim policzku.
- Jedź ze mną.
- Co? Nie mogę...
- I nie patrz na ...
... rodziców. To twoje życie... Zresztą, przemyśl to. Mogę cię jakoś wkręcić tam. Widzę, że coś jest nie tak. Krzywdzą cię w jakiś sposób. Chodzę z tobą do klasy już jakiś czas. Gdybyś wtedy niechcąco nie rzuciła we mnie papierkiem, nie zwróciłabym na ciebie uwagi.
- Marti...
- Mi możesz powiedzieć wszystko.
Zaufałam. I opowiedziałam. Siedziałam wtulona w nią i płakałam, opowiadając historię swojego życia. A ona słuchała i całowała mnie w czoło, trzymając mocno w ramionach. Nareszcie mogłam się komuś wyżalić, zrzucić z siebie ten ciężar.
- Ja też nie miałam lekko. Oddali mnie do domu dziecka, nawet nie pamiętam ich twarzy. Ale odszukałam ich. W ramach rekompensaty choć części krzywdy, załatwili mi to mieszkanie i opłacają je co miesiąc. Musiałam się dosyć szybko usamodzielnić. Są powiadomieni o wyjeździe. Oprócz tego, też jestem samotna, głównie z powodu orientacji. A ty jesteś silna. Silniejsza niż myślisz, bo tyle przeszłaś i nadal żyjesz. – No, nie spodziewałam się takiej historii po niej. Wydawała się szczęśliwa... Ale przecież „ludzie uśmiechnięci w dzień są smutni w nocy” czy jakoś tak. – Jesteś pełnoletnia, masz prawo się zbuntować. A teraz uśmiechnij się. Mimo wszystko.
Nie sposób było jej nie odmówić. Poczułam to zakazane uczucie pożądania i... wdzięczności? Tą bliskość, gdy trzymała mnie w ramionach i nie puszczała. Nawet nie chciałam, by przestała. Jednak po chwili to zrobiła.
- Idź otrzeć łzy, i pamiętaj, głowa do góry. – Powiedziała. Skorzystałam z łazienki ...