1. W rytm portugalskiego fado


    Data: 04.04.2024, Kategorie: Incest delikatnie, Autor: Ravenheart

    ... sen - i żebym nigdy się z niego nie budził.
    
    - Magduś - wyszeptałem - Co ty tu robisz?
    
    Spojrzała na mnie swoimi prześlicznymi oczami, których widok był codziennie obecny w moich snach.
    
    - Bałam się, że cię nie ma. Przychodzę nie w porę? - spytała cicho.
    
    Wyciągnąłem ręce i przyciągnąłem do siebie, zamykając jednocześnie drzwi. Wtuliła się we mnie, chowając twarz na mojej piersi i obejmując mnie ramionami. Magduś, moja najdroższa istota.
    
    - Magduś, siostrzyczko - wyszeptałem jej przejęty tkliwością i niesamowitością tej chwili Spojrzała na mnie.
    
    - Nie powinnam przychodzić...
    
    - Magduś - powiedziałem - przecież wiesz, że cię kocham. Wiesz, co nas łączy. Kocham cię i zawsze jesteś dla mnie "w porę".
    
    - Braciszku - wyszeptała - wyjechałam z Polski. Nie mogłam tam zostać.
    
    - Dlaczego? Co się stało? - spytałem.
    
    Uśmiechnęła się smutno. A potem wzięła moją dłoń, uniosła do swoich ust, pocałowała i nieskończenie powolnym ruchem położyła na swoim brzuchu.
    
    - Nie domyślasz się?
    
    Zamarłem. Poczułem, jak pod moją dłonią jej słodkie ciało wybrzusza się w łuk, delikatny, jak muśnięcie nieśmiałego marzenia. Przez mój umysł przelatywały najbardziej nieprawdopodobne myśli. Poczułem jak świat wokół wiruje.
    
    - Chcesz powiedzieć, że ty... że my... że my...?
    
    Magda uciekła wzrokiem.
    
    - Tak, braciszku. Jestem w ciąży. Będziemy mieli dzidziusia. Co myśmy zrobili?
    
    W jednej chwili poczułem strach, niepewność i... dziwną euforię - a może dumę, przemieszaną z ...
    ... nadzieją. Odsunąłem się od Magdy, aby spojrzeć na nią całą i popatrzeć na jej cudowne ciało, w którym, gdzieś w głębi dojrzewało nowe życie. Magda zupełnie nie zrozumiała mojego gestu.
    
    - Marek, ja... przepraszam, że przyjechałam. Ja po prostu nie wiedziałam, co robić. Wiem, że nie możesz na mnie patrzeć, ja sama nie mogę spojrzeć w lustro, ale...
    
    - Magduś - przyciągnąłem ją do siebie pokrywając jej twarz pocałunkami - przecież ja ciebie kocham, rozumiesz? To cudowne, że przyjechałaś - że jesteś, że... To cudowne, że będziemy mieli dziecko. Kocham cię, kocham - powtarzałem, całując jej czoło, jej oczy, jej usta.
    
    - Marek, nie możemy - jęknęła - przecież my... my jesteśmy... Jestem twoją siostrą. Tak nie wolno.
    
    - Magduś - wyszeptałem do niej - ja cię kocham. I ty mnie kochasz. Nie ważne co na ten temat sądzi cały świat. My jesteśmy dla siebie stworzeni.
    
    - Marek, ale ty jesteś moim bratem - powiedziała jeszcze raz, bezradnie patrząc mi w oczy, jakby pytając: co teraz będzie?
    
    Uśmiechnąłem się do niej i położyłem jej delikatnie rękę na tym cudownym miejscu, gdzie malutka kruszynka leżała wygodnie w cieple matczynego brzuszka.
    
    - Jestem ojcem - powiedziałem - a ty mamą. Kochamy się. Przecież mnie kochasz, prawda?
    
    Zadrżała. Wtuliła się we mnie głęboko.
    
    - No chyba tak - chlipnęła - Nic na to nie poradzę. Widać tak miało być. Chyba cię kocham...
    
    - Chyba? - zapytałem z wyrzutem
    
    - Chyba bardzo - powiedziała jak mała, zagubiona dziewczynka.
    
    - Ja ciebie też. ...
«12...121314...18»