DAMSKI KRAWIEC
Data: 07.04.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Hardcore,
Autor: wojec
... To, kiedy się do niego wybierzesz?
- Nigdzie się nie wybieram i skończmy już ten temat.
Kaśka z całej siły próbowała udawać obrażoną i zgorszoną, jednak wiedziała, iż przyjaciółka wie, że ta nie jest do końca z nią szczera. Spośród zapewnień o wierności i czystości wyłaniało się lekkie zaciekawienie i minimalne podniecenie.
Zanim przyjaciółki się rozstały skończyły temat krawca i rozmawiały niemal tak samo jak przed wizytą w zakładzie.
Minęło kilka tygodni od popołudnia spędzonego w zakładzie pana Piotra i Katarzyna była bliska temu, by zapomnieć o niedawnej przygodzie i ciekawości, jaką ta w niej wzbudziła. Codzienne życie przytłumiło w niej chęć przeżycia zakazanej przygody. Jednak ciekawość jest jak wino, im dłużej czekasz, tym większej mocy nabiera. Dokładnie tak samo było w jej przypadku. Przy kolejnym spotkaniu z Mariolą postanowiła naprowadzić rozmowę na temat najsłynniejszego krawca w mieście. Jej przyjaciółka nie była głupia i dobrze znała jej intencje, więc by jej nie peszyć dała numer telefonu do pana Piotra zapewniając, że ma mnóstwo klientek odwiedzających go tylko i wyłącznie ze względu na jego równie nieprzeciętny talent krawiecki. Katarzyna miała numer, ale nie była jeszcze gotowa by do niego zadzwonić. Do tego potrzebne było jeszcze trochę czasu…
Popołudnie skończyło się obiadem i jak zwykle krótkim oglądaniem telewizji. Mąż pykał po kanałach, a Katarzyna odpłynęła myślami i niespodziewanie znalazła się w objęciach pana Piotra. Myśl, że jest w ...
... jego ramionach i daje się pieścić była niczym uciążliwa mucha, która nie chce odlecieć i nie można jej zabić. Oglądała się dyskretnie na męża jakby obawiała się, czy ten nie odkryje jej myśli i udaremni plan rodzący się w jej głowie. Nic takiego jednak się nie stało. Jedynym ruchem, jaki jej mężczyzna wykonywał był to regularny skurcz kciuka, wciskający co chwile ten sam przycisk.
- Przejdę się do Marioli. – rzuciła nagle i jakby przez chwilę pożałowała swej decyzji.
Odpowiedziało jej ciche mruczenie i słowo jasne.
Po kilku minutach zmierzała w kierunku zakładu krawieckiego i czuła się jakby szła na pierwszą randkę. Myślała tylko o swoim spotkaniu i o tym, co powie, jak się zachowa i co powinna odpowiedzieć na dziesiątki możliwych pytań, jakie może jej zadać pan Piotr.
- Raz kozie śmierć! – pomyślała i przekroczyła drzwi zakładu.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, iż nie jest umówiona i prawdopodobnie nie zostanie przyjęta.
- Słucham panią.
Właściciel zakładu pojawił się niczym zjawa. Ten sam, przystojny, doskonale uczesany i cudownie pachnący.
- Chciałam…
- Tak?
- Chciałam sobie coś uszyć… – wybełkotała, bo całkiem pogubiła się w tym, co i jak miała powiedzieć.
- A co dokładnie by pani chciała?
Pan Piotr wpatrywał się prosto w oczy swej potencjalnej klientki i tak jak poprzednio nawet najmniejszym gestem nie zdradzał, iż może tu chodzić o coś zupełnie innego niż szycie ubrania.
- Garsonkę… i chciałabym by wziął pan miarę… dokładnie…
- ...