Ewa z raju.
Data: 01.11.2019,
Kategorie:
Inne,
Autor: Ron Himeros
... odpowiedzi.
Milczała. Położyła odwróconą, otwartą dłoń na na dużych jędrnych pośladkach, jakby chciała zwrócić na nie moją uwagę, jakby chciała powiedzieć, że mam ją tam dotknąć.
Wreszcie na mnie spojrzała, ale jak! W jej wzroku było pożądanie... nie, to nie było zwykłe pożądanie. Wystraszyłem się. Chociaż... właściwe trudno to nazwać strachem... to było coś innego, coś bardziej głębokiego i pierwotnego... sam nie wiem. Patrzyła na mnie, jak na ofiarę, jakby miała zamiar zrobić ze mną dużo, dużo więcej, niż byłbym sobie to w stanie kiedykolwiek wyobrazić.
-Ewo, dlaczego tak patrzysz? - powiedziałem na jednym wydechu.
Nie odpowiedziała. Kosmyk jej włosów opadł na czoło, zakrywając jedno oko. W tej chwili bardziej przypominała Azjatkę, niż Latynoskę.
-Ewo, przestań, - powtórzyłem drżącym głosem.
Odwróciła się do mnie przodem, a właściwie, to ja przeszedłem bardziej z drugiej strony.
Bardzo powoli, nie używając dłoni, ruchami samych ramion zsuwała z siebie górę koronkowego kostiumu. Stopniowo, krok po kroku odsłaniała cudowne, ogromne, baloniaste piersi. Czubkami palców lewej dłoni dotknęła dekoltu.
Z moich ust wyrwało się coś w rodzaju protestu, chociaż nie wiem, czym dokładnie był ten rodzaj mojego zawodzenia.
4. Uwodziła.
-Boże... Ewo... pani Jelińska, co pani robi?!
Byłem w coraz większym szoku. Wciąż patrząc na mnie w ten sam dziki, nieokiełznany sposób, jednym pociągnięciem, tej samej lewej dłoni rozsupłała kokardę między swoimi cyckami. ...
... Kiedy zobaczyłem je w całej okazałości, zacząłem drżeć jak galareta. Patrzyłem, patrzyłem i nie mogłem przestać. Dygotałem.
-Dawidzie, - odezwała się w końcu, - chcę zaprosić cię dziś do elitarnej grupy naszego stowarzyszenia.
-Słucham? Nie rozumiem... - jęknąłem, ale to już nie był protest, to nie było już nawet pytanie, to był jęk zwierzęcia prowadzonego na rzeź.
Moje oczy błądziły między jej twarzą, cyckami, by w końcu zatrzymać się na głęboko wciętym pępku.
-Podobam ci się? Chcesz się ze mną kochać? Chcesz wziąć w posiadanie moje ciało? - zadawała pytanie po pytaniu, a ja na każde, w myślach odpowiadałem: tak.
Patrzyłem na nią i myślałem, że od samego patrzenia spuszczę się w gacie. Nie powinna była tak na mnie patrzeć, kiedy tak wpatrywała się w moją twarz, czułem, że przejmuje całkowitą kontrolę nad moim ciałem, nad moim umysłem. Przyciągała, mamiła, uwodziła, podniecała, powoli subtelnie, a ja byłem coraz słabszy. To znaczy moja wola oporu i przyzwoitości była coraz słabsza. Natomiast kutas w moich spodniach rwał się i szalał, jak wściekły burek na łańcuchu w momencie kiedy na podwórko wszedł listonosz.
-Chcesz włożyć swojego ptaka między moje piersi? - zapytała, wiedząc, że nie usłyszy innej odpowiedzi jak: tak.
Jej dwa wielkie balony uśmiechały się do mnie ciemnymi brodawkami.
-Boże, Ewo... nie... och tak, tak... chcę... - jąkałem się, jak uczniak przy tablicy.
-Rozepnij rozporek, zdejmij spodnie i chodź do mnie, po prostu chodź i włóż go, - ...