Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 21
Data: 01.11.2019,
Autor: Historyczka
... powiedzieć...
Jedynie, boleściwym tonem wypowiedziałam:
- Nie bój się Maksiu... wszystko będzie dobrze...
Chłopcy zaśmiali się.
- Będzie bardzo dobrze!
Czułam się tak nieswojo.
Boże! - Myślałam w duchu. - Czy to znaczy, że będę musiała się rozebrać na oczach chrześniaka!
Przeszły mnie dreszcze.
Przecież nie tylko rozebrać... - myślałam - głupia cipo, przecież Maks będzie patrzył, jak będę im ulegać! Jak będę im dawać!
- Zapraszamy do części wizytowej. - Ironicznie witał mnie Harry.
Czułam się, jakby odjęło mi władzę w nogach. Zatrzymałam się. Jednak chłopcy nie chcieli czekać, aż się przemogę, wzięli mnie pod ręce i we dwóch prowadzili, jak pannę młodą przed ołtarz. Adrenalina wisiała w powietrzu.
Podekscytowani młodzieńcy najwyraźniej nie mieli pomysłu, jak zacząć. Zaświtała mi wówczas myśl, że może jednak mi odpuszczą... że może tylko chcą nastraszyć.
Natomiast najbardziej wystraszony w tym gronie, był zdecydowanie Maksymilian. Wybałuszał oczy, głośno przełykał ślinę.
- No to od czego zaczniemy? - Harry wyglądał na najbardziej pewnego siebie. - Może od tego, że nasza damulka, o której dowiedzieliśmy się od naszego patafianka Maksymilianka, że jest nauczycielką historii, opowie nam jakąś historię?
Zadrżałam. Jednak planują się nade mną pastwić...
- A jaką historyjkę nam pani profesor opowie? Tak! Zgadliście! O nocnej wizycie pana dyrektora u naszej belferki.
A to dranie! Cóż oni sobie wyobrażają.
Maks wpatrywał się we ...
... mnie dopytująco.
Zapewne mój wzrok zaszczutej sarenki tłumaczył łobuzom, w jakim jestem stanie. Nie wątpię, że ich to kręciło.
Oczywiście nic nie mówiłam, więc z pomocą przyszedł mi Harry.
- No opowiedz pani historyczko, jak przyjęłaś naszego dyra?
- Przestańcie... - protestowałam.
- No jakby tu zmobilizować naszą panią profesor? Może, jak to uczą na historii, materiałem źródłowym? - Zaśmiał się, włączając dyktafon.
- Nie śpisz ślicznotko? - Z głośniczka dobiegał dość wyraźny głos.
- Co pan tu robi?
- Ciii... słodziutka. Ale mi się spodobałaś!
- Nie... proszę...
- Ależ ty jesteś zgrabiutka! Jak laleczka!
Widziałam przerażoną minę Maksymiliana.
- Chrzestna! To twój głos! Ten drań nie zrobił ci krzywdy???
Nie wiedziałam co powiedzieć, ale dyktafon pracował...
- Jak cudownie się bronisz dziewuszko! Jak ja to lubię! Przełamywać opór takich cnotliwych acz powabnych dzierlatek! ... Ależ jędrne, boskie ciałko! Stworzone specjalnie, żeby je porządnie pomacać...
Czułam sie upokorzona.
- Proszę, przestańcie! - błagałam płaczliwym głosem.
- Bardzo proszę! - Życzliwie zgodził się Harry. - Wystarczy pani profesor, że sama opowiesz...
No i co ja miałam robić? Zrelacjonowć hultajom, to jak zmacał mi cycki?! Albo jak wepchnął rękę między moje uda?!
Milczałam. Wobec tego Harry znów wcisnął guzik.
- Anielska pupcia! Duża i kształtna jak marzenie! Sama się prosi, żeby ją wyściskać!
- Auuaaa!
- Pyszny kuperek! Jędrniutki! Aż woła o ...