Nie - Boska opowieść
Data: 14.04.2024,
Kategorie:
piekło,
perwersyjnie,
diabeł,
Brutalny sex
miłość,
Autor: Nazca
... zapłacisz?
- Nagrodą jest Isztar mój drogi...
Czterdzieści i Cztery nic więcej nie powiedział. Przez dłuższą chwilę staliśmy w miejscu wpatrując się w plamę krwi Robin Hooda. Schowałem opaskę w swoim ubraniu, pragnąc, aby pamięć o tym odważnym mężu prowadziła mnie w czasach, które miały nadejść.
Jednak czy byłem godzeń zostania jej depozytariuszem?
Po jakimś czasie w sali zjawił się sam Belzebub we własnej szpetocie oznajmiając, że zrobił co miał zrobić i mogę teraz zacząć urabiać jego Adelę. Miała czekać na mnie w komnacie, w której wcześniej rozmawialiśmy.
Udałem się tam niechętnie, bojąc się ujrzeć wykorzystaną dziewczynę, ale cóż innego mogłem zrobić? Ponownie zostawiłem Czwartego samego.
Zapukałem do drzwi.
- Proszę, zaczekaj jeszcze chwilę... - Usłyszałem histerycznie brzmiący głos dziewczyny.
Zgodziłem się i poczekałem aż dziewczyna sama pozwoli mi wejść. Po krótkiej chwili oczekiwania, dostałem pozwolenie na wejście.
W mrocznym pomieszczeniu zastałem Adelę, siedzącą na łóżku. Miała na sobie długą sukienkę, szczelnie zakrywającą jej ciało, a jednocześnie uwypuklającą zalety tegoż, że ciała. Włosy miała rozpuszczone, rozrzucone w nieładzie. Siedziała tak i wpatrywała się we mnie swoim dużymi oczami jakby pragnęła zajrzeć w głąb mej duszy. Promieniowała od niej siła o istnieniu, której zdążyłem już zapomnieć.
Czyżby to była dobroć?
- Witaj Szemchazaju. - Głos miała nadzwyczaj łagodny. - Wiele o tobie słyszałam.
- Witaj Adelo - ...
... odpowiedziałem. - Mam nadzieję, że samych... Dobrych rzeczy...
- Dobrych? - dziewczyna smutno zachichotała. - To chyba tutaj obelga...
- Zależy kto o tym mówi - rzuciłem ripostę, mrugając porozumiewawczo okiem.
Cały czas mierzyliśmy się wzrokiem, jakby to był pojedynek na spojrzenia. Adela miała hipnotyzujące błękitne oczy od których nie sposób było oderwać wzrok. Jednakże w dobrym tonie było przegrać ten pojedynek.
Zamknąłem powieki.
- Dobrze - oznajmiła moja nowa znajoma, czyżby była ukontentowana swoim małym zwycięstwem? - Szemchazaju, czy będziesz mi towarzyszył w przypałacowym ogrodzie?
Zgodziłem się. I idąc obok dziewczyny udałem się do ogrodu. Spodziewałem się zastać las szkieletów wrogów Belzebuba i rzekę krwi, zamiast tego zobaczyłem oazę zieleni po przecinaną strumykami przezroczystej wody, nad którymi rozłożone były drewniane kładki. Nie wiem jak się tam znalazły, ale zobaczyłem nawet ptaki ćwierkające, śpiewające i psioczące na gałązkach drzew. W wodzie natomiast dojrzałem moc kolorowych rybek różnego rodzaju.
Ogród, podobnie jak Pałac Trzeciej Świątyni zgodnie z piekielną tradycją dołował wśród okolicznych, skalistych wzgórz i domów mniej znaczących diabłów. Kontrast między zielenią ogrodu, a surowymi wzgórzami potęgował efekt wspaniałości tego pierwszego miejsca.
Byłem pod wrażeniem.
- Jakbym ponownie ujrzał Eden! - oznajmiłem zdumiony.
- Nie kpij sobie Szemchazaju ... Kiedyś tutaj było inaczej, ale wprowadziłam drobne zmiany... - ...