Nie - Boska opowieść
Data: 14.04.2024,
Kategorie:
piekło,
perwersyjnie,
diabeł,
Brutalny sex
miłość,
Autor: Nazca
... kroków. Belzebub milczał uśmiechając się przy tym plugawie, Robin Hood natomiast sięgnął po łuk rzucając jednocześnie wrogie spojrzenie szatanowi. Ten stał nieruchomo wpatrując się uważnie w przeciwnika. Uśmieszek nie schodził z jego czerwonej twarzy.
Powietrze w pałacu stało się tak gęste, że można byłoby je ciąć nożem na plasterki. Wszyscy zastygli w bezruchu w oczekiwaniu na konfrontację.
Robin Hood pochwycił z kołczanu strzałę i zaczął naciągać cięciwę łuku. Wymierzył wprost w szatana i nie zastanawiając się, posłał piekielny pocisk wprost w rywala.
- To za Marion! - krzyknął strzelec.
Belzebub nawet nie zareagował, strzała wbiła mu się w okolicy, którą zajmować powinno było serce i zagłębiła się, rozrywając tkankę swym ostrym grotem. Szatan stał w miejscu, jakby nic się nie zdarzyło.
Stał i uśmiechał się.
Robin Hood pośpiesznie sięgnął po drugą strzałę i wypuścił ją wprost w Belzebuba.
Wbiła się w czoło.
Szatan nie zważając na sterczące mu z ciała strzały ruszył wolnym krokiem wprost na rywala. Ten zaczął posyłać jedną strzałę za drugą, ani razu nie chybiając. Nim Belzebub zdążył przejść cały dystans dzielący go od łucznika, został naszpikowany tyloma strzałami, że upodobnił się wyglądem do czerwonego jeżozwierza. W ostatniej chwili, gdy szatan był już na wyciągnięcie miecza, Robin Hood sięgnął po swe ostrze i błyskawicznym ruchem zaatakował władcę much.
Wstałem z miejsca, nie potrafiąc ukryć swej ekscytacji tym pojedynkiem. Sprawność ...
... posługiwania się bronią przez Robin Hooda była na najwyższym poziomie. Każdy wykonany ruch był przemyślany i wyuczony.
Ostrze miecza Robina błysnęło, wymierzone bezlitośnie wprost w szyję szatana. Dostrzegłem wykonany w ułamku sekundy unik Belzebuba, jednocześnie ręką przechwytującego łuk buntownika.
- Cóż za prędkość! - wyrzuciłem z siebie w niekłamanym podziwie dla naszego szatana. Władca sobie tylko znanym sposobem wyrósł za plecami przecinającemu powietrze mieczem Robina i z wielką siłą wbił łuk w tył głowy rywala. Broń wyszła Robinowi gardłem, a niesławny łucznik padł na pokrytą kośćmi podłogę pałacu w śmiertelnych konwulsjach.
Jęk pozbawionych nadziei demonów przetoczył się przez salę.
Szatan wygrał.
- Mefistofelesie! - Krzyknął Belzebub do księcia. - Decymacja!
Szatan znikł w jednej chwili. Do sali wbiegać zaczęli piekielni pretorianie, otaczając zgromadzoną na sali hałastrę. Za strażą wyszedł książę Mefistofeles, odziany w czarną zbroją, z obnażonym mieczem zwiastował katorgę zgromadzonym nieszczęśnikom.
- Znacie pławo! - z loży krzyczał Cyceron. - Szatan nasz, nieszczęśliwie potępiony przez Niebieskiego zarządził decymację! Co dziesiątego z was, łajzy niegodne jego pomsty spotka jednakże zaszczyt dekapitacji! - tutaj orator wymownie przejechał palcem po gardle, po czym dodał - niech otchłanie tałtału będą dla was udłęką!
Mnie, jak i innym książętom, generałom i markizom zasiadającym na loży szyderców oczywiście nic nie groziło. Nurtowało mnie jednak ...