Sezon godowy
Data: 14.04.2024,
Kategorie:
czarny,
Sex grupowy
Brutalny sex
Autor: Caroline l'Fey
... konieczne, choć oczywiście strony wymienią się wynikami odpowiednich badań. W epoce HIV to po prostu pewien standard. Czy panowie są zainteresowani? Byli.
Karolina popatrzyła jeszcze raz na swoje odbicie i mrugnęła do niego porozumiewawczo okiem.
- No - mruknęła - Sezon godowy rozpoczęty!
Wyszła z łazienki i znalazła się w pokoju. Na jej widok, wszyscy mężczyźni odwrócili się w jej kierunku. Pierwszy, największy z nich, właśnie nalewał sobie whisky. Zwalistą sylwetką przypominał rozgrywającego w footballu amerykańskim. Gładko ogolona czaszka doskonale współgrała z jego muskularną postacią. Jasna, lekka koszula ledwie opinała jego szeroki tors. Karolina z aprobatą przesunęła po nim wzrokiem, po czym spojrzała mu prosto w oczy.
Hormony porozumiały się z hormonami. Zrozumieli się bez słów. Uśmiechnął się szeroko.
- Wszędzie jesteś taki wielki...? - zamruczała podchodząc do niego i bezceremonialnie kładąc dłoń na jego kroczu. Pod palcami poczuła wyraźny, szybko powiększający się kształt.
- Nie będziesz narzekać - odpowiedział pewnym głosem, przykrywając jej dłoń swoją ręką. Kiedy zapakuję go w twoją cipkę, zobaczysz, czemu kobiety aż piszczą na myśl o takim kawałku czarnego kutasa. Roześmiała się.
- Na to liczę, mój ogierze. Ty jesteś Steven, prawda?
Przytaknął. Odwróciła się do pozostałych dwóch mężczyzn.
- A wy, panowie? Nie macie ochoty na to, aby zerżnąć taką małą, białą, niewinną cipeczkę?
Obaj - John i Dave - również byli dość wysocy. Pierwszy ...
... miał bardzo ciemną karnację, jego lśniąca, gładka skóra była prawie hebanowoczarna, co w połączeniu z płaskim nosem znamionowało silne, afrykańskie dziedzictwo. Wrażenie to potęgowały jeszcze krótko przycięte, kędzierzawe włosy. Karolina bez trudu wyobraziła go sobie jako pierwotnego zdobywcę, myśliwego w lamparciej skórze, prawdziwego wojownika sawanny. Przeszedł ją dreszcz oczekiwania. Która kobieta nie myślała czasem o takim doskonałym produkcie ewolucji? Silnym, męskim, przepełnionym testosteronem. John wyglądał, jakby cały czas był spięty, gotów do walki. O pożywienie... lub o samicę. O nią.
Dave był jego kompletnym przeciwieństwem. Uśmiechnięty, rozluźniony, typowy hawajski surfer. Kruczoczarne włosy miał splecione w niezbyt długie dredy. Obrazu dopełniała elegancko i modnie przystrzyżona bródka.
- No co, chłopaki, macie ochotę na moją różowiutką cipeczkę - spytała ponownie, podchodząc do nich. Szeroki uśmiech Davea był najlepszą odpowiedzią. John popatrzył na nią z góry.
- Nieźle się napaliłaś, mała - powiedział krótko - Pokaż nam, co tam masz.
Lubię wcześniej popatrzeć na towar, który mam przelecieć.
Karolina uśmiechnęła się. Szampan buzował w jej żyłach. Zaczęła zmysłowo kołysać biodrami, przesuwając rękami po swoim ciele. Jej piersi kołysały się kusząco w rytm niesłyszalnej muzyki, która wibrowała w jej umyśle. Trzej mężczyźni wlepili w nią wzrok. Steven odstawił szklankę. Dłonie Karoliny powoli zsunęły się na jej spódnicę. Lubieżnymi ruchami zaczęła ...