Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 19.04.2024,
Kategorie:
małżeństwo,
Fantazja
uwodzenie,
siostry,
śmierć,
Autor: Agnessa Novvak
... zobowiązaniach brata, a i poszukiwania jego samego nie przynosiły żadnych rezultatów. Jedne tropy miały prowadzić z powrotem do stolicy, inne nie tylko nad, ale i za morze, jednak wszystkie okazywały się finalnie wyssanymi z palca plotkami.
W pewnym momencie odzyskałam jeszcze nadzieję, gdy zimą listonosz przyniósł – co ciekawe, właśnie mnie, a nie ojcu – niepozorną kopertę, pokrytą egzotycznymi znaczkami i mocno rozmazanym stemplem poczty lotniczej. Wewnątrz zaś znalazłam portret brata z – czego nijak nie dało się ukryć nawet na miernej jakości zdjęciu – czarnoskórą pięknością u boku, podpisane na odwrocie „Wszysko u mnie dobrze niemartwcie się to moja żona”. Niestety, o ile mnie ta niespodziewana przesyłka nie tylko podniosła na duchu co wręcz uradowała, bo świadczyła przecież, że nawet na końcu świata brat potrafił poukładać sobie życie. Natomiast ojca podłamała do reszty.
I zmieniła. Bardzo. Na gorsze.
Od tamtej chwili już nawet nie próbował silić się na resztki grzeczności, tylko otwarcie oskarżał mnie o całe zło tego świata. Zwłaszcza gdy wypił za dużo. A że w pewnym momencie przestał mieć jakąkolwiek kontrolę nie tylko nad nałogiem, ale swoim zachowaniem w ogóle, to i owych oskarżeń przybywało. Wysłuchiwałam więc pokrzykiwań, jaką to jestem wyrodną córką, złą siostrą, że najpierw prowadzałam się w jakimś złodziejem, a teraz znalazłam sobie robola bez perspektyw! I wszystko, co się stało, było moją winą!
Najbardziej przykre było jednak to, że mimo ...
... najszczerszych chęci i wielokrotnych prób pogodzenia się, na czele z przygotowanymi w pocie czoła Świętami Wielkiej Nocy – bo w końcu ojciec, jakkolwiek niesprawiedliwie by mnie nie traktował, wciąż był ojcem i ostatnią osobą z rodziny, która mi jeszcze pozostała – widziałam coraz wyraźniej, że wybuch sprzeciwu wobec jego postępowania był tylko kwestią czasu. A im dłużej go odwlekałam, zbierając kolejne cięgi z zagryzionymi zębami, tym większy wzbierał we mnie gniew, żal i pragnienie wyrzucenia wszystkich pretensji.
No i w końcu miarka się przebrała… może to on był bardziej zdenerwowany niż zwykle, może mnie puściły nerwy i zaczęłam się odszczekiwać, a może poszło o to, że tego dnia wyjątkowo towarzyszył mi Bynek? Tak czy inaczej, zwyczajowa kłótnia szybko przerodziła się w festiwal gróźb, a ten w rękoczyny. A cokolwiek nie mówić, mój mąż – choć nie wyglądał – posiadał umiejętność wyprowadzania naprawdę celnych lewych prostych.
I tak właśnie zakończyła się moja ostatnia rozmowa z ojcem. Dosłownie ostatnia, bo nie minęły dwie niedziele, a policmajster wyciągnął mnie z pracy tak jak stałam, ponaglając, że jak najprędzej muszę wrócić do domu. Niestety, nie chciał lub nie mógł powiedzieć nic więcej, więc zastanawiałam się przez całą drogę, co też się mogło stać? Może ojciec tym razem przesadził z piciem tak bardzo, aż konieczna stała się wizyta służb porządkowych? Albo poślizgnął się na oblodzonym chodniku i coś sobie połamał, o czym zresztą świadczył ambulans, stojący przed ...