Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 19.04.2024,
Kategorie:
małżeństwo,
Fantazja
uwodzenie,
siostry,
śmierć,
Autor: Agnessa Novvak
... migający żyrandol naprawił, ścianę odmalował, a w razie potrzeby przy garnkach nie bał się stanąć. Zawsze trzymał moją stronę w sporach, choćby nawet wiedział, że nie miałam racji. Przede wszystkim jednak tępił w samym zarodku wszelkie kąśliwe uwagi związane z tym, że nie mieliśmy dzieci. Nawet – a może i zwłaszcza – jeśli były one skierowane w moją stronę. A że nie zawsze dawał sobie radę w kwestiach łóżkowych? Cóż, może w takim razie powinnam była złapać go wreszcie za łeb – względnie inną część ciała – i nauczyć? A jeśli nie, powtarzać korepetycje do skutku!
Nie czekając już ani chwili dłużej, po cichutku rozłożyłam na łóżku świeżą narzutę, przygotowałam kąpiel i porozrzucałam ubranie tak, by znaczyło drogę do łazienki. A gdy już wstępnie się odświeżyłam, zawołałam Bynka. Musiałam przyznać, że może i był zaskoczony nagłą zmianą mych zamiarów, lecz bardzo szybko zdziwienie ustąpiło miejsca wyjątkowo źle skrywanym chęciom. Na tyle, że nie tylko pomógł mi się wyszorować we wszystkich co ciekawszych zakamarkach, ale i sam po szybkim pozbyciu się nadmiaru garderoby wskoczył do balii, rozchlapując mydliny po całej podłodze. A potem…
Bez szczypty przesady był to nie tylko najwspanialszy, ale i bodaj najgłośniejszy seks, jaki kiedykolwiek mieliśmy, choć właściwie nie robiliśmy niczego nowego! Ot – przenieśliśmy się na łóżko, gdzie najpierw Bynek zarzucił moje nogi na własne ramiona, a później, gdy już ewidentnie potrzebował chwili oddechu i uspokojenia, to ja ...
... dosiadłam jego. Normalnie, przodem, bez szczególnego wyuzdania. Nawet orgazm był daleki od ideału, bo w pewnym momencie za bardzo przyspieszyłam i małżonek najzwyczajniej w świecie za mną nie nadążył, skutkiem czego musiałam dopieścić się palcami. Tylko cóż z tego, skoro od tak dawna nie czułam się równie spełniona? Usatysfakcjonowana? Szczerze szczęśliwa!
Zaczęłam już nawet wymyślać powody, by pójść za ciosem i następnego dnia urwać się z pracy, gdy Bynek objął mnie czule, ostrożnie odgarnął wciąż wilgotne włosy i zadał najprostsze z możliwych pytań: „dlaczego?”. A ja nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Wymyślić na poczekaniu jakiś mało znaczący powód? Otwarcie skłamać? A może wreszcie powiedzieć prawdę, która i tak prędzej czy później wyszłaby na jaw? Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym kąciki oczu coraz mocniej mi wilgotniały…
W końcu nie mogłam już dłużej wytrzymać. Najpierw wybuchłam pełnym kojącego wzruszenia płaczem, a później zwierzyłam się ze wszystkiego. Może bez szczególnie szokujących szczegółów, jednak opowiedziałam Bynkowi o słabości do nastoletnich koleżanek, o eksperymentach ze Zdzichem, nawet o relacji z Anielą… On zaś siedział i słuchał, z rzadka tylko dopytując o pewne kwestie, które nie do końca rozumiał.
Kiedy wreszcie skończyłam, sama już nie byłam pewna czy powinnam odczuwać ulgę, czy może wstręt? Ostatecznie tyle czasu oszukiwałam nie tylko najbardziej poczciwego mężczyznę, jakiego znałam, ale także i siebie samą, żyjąc dawno przebrzmiałymi ...