1. Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…


    Data: 19.04.2024, Kategorie: małżeństwo, Fantazja uwodzenie, siostry, śmierć, Autor: Agnessa Novvak

    ... wieczorem? Albo następnego dnia? Kiedykolwiek? Bo jeśli tylko potrzebowałabym wsparcia, rozmowy lub zwykłej obecności, postara się pomóc.
    
    Tylko cóż z tego, że potrzebowałam takiej pomocy jak chyba nigdy wcześniej, skoro nie mogłam się przemóc, by w pełni z niej skorzystać? To znaczy owszem, zobaczyłam się z Maryną już następnego dnia, lecz właściwie tylko po to, by jak najogólniej i z pominięciem co bardziej niewygodnych szczegółów wytłumaczyć się z własnego naprawdę niegodnego zachowania. I tyle. Przeprosiłam ją pokornie, oczekując w zamian albo bury, albo co najmniej umoralniającej przemowy, tymczasem ona zachowała się jak… Ciężko mi to było przyznać, a jeszcze trudniej nazwać w ten sposób, lecz jak matka. Wysłuchała mnie spokojnie, udzieliła paru bardzo wyważonych, pełnych zrozumienia porad, a w podsumowaniu ponownie powtórzyła, że mogę ją odwiedzać kiedy i z jakiego tylko powodu zechcę. A skoro tak, nie miałam zamiaru odmawiać, choć wciąż postanowiłam trzymać najskrytsze sekrety tam, gdzie ich miejsce. Czyli właśnie w sekrecie.
    
    Upewniona, że ze strony Maryny nie spotkają mnie żadne przykrości, zaczęłam się zastanawiać, co z Bynkiem? Bo o ile poprzedniego dnia udało mi się w porę doprowadzić do jako takiego stanu i zaraz po jego powrocie z pracy ukryć w łóżku pod pretekstem całodniowego zmęczenia, o tyle wiedziałam, że następny wybuch pożądania będzie jedynie kwestią czasu. I może za tydzień, a może już następnego dnia znowu wyjrzę przez okno, pójdę nad miejscową ...
    ... rzeczkę i zaczaję w krzakach, albo po prostu położę się na przyjemnie chłodnej pościeli z zamkniętymi oczami. I wsadzę rękę w majtki, marząc o doznaniach, jakich mój mąż nie był w stanie mi zapewnić. Choćby nie wiadomo jak bardzo się starał. I właśnie dlatego postanowiłam porozmawiać również z nim.
    
    Najpierw wyznać prawdę, później przeprosić, że mimo starań nie jestem tak idealną żoną jak powinnam, a na koniec… cóż, miałam cichą – i niezwykle samolubną – nadzieję, że może nie tylko zaakceptuje moje podniety, z którymi nie potrafiłam już dłużej walczyć, ale nawet da ciche przyzwolenie, bym sobie kogoś znalazła? Któż mógł to wiedzieć? Jednak mimo chęci i wielokrotnie podejmowanych prób, nie mogłam się przemóc. Ani przy okazji porządków, ani przy obiedzie, ani na spacerze, ani nawet w łóżku. I to pomimo kolejnych rozmów z Maryną, której może wciąż nie wtajemniczałam we wszystko, ale która nieodmiennie mnie wspierała i naprawdę pomagała w budowaniu pewności siebie.
    
    I pewnie bym tak czekała i czekała do przysłowiowego końca świata, gdyby wcześniej ów świat nie postanowił się dla mnie skończyć tak na poważnie.
    
    Całkiem zwyczajny, letni dzień tysiąc dziewięćset trzydziestego ósmego roku rozpoczął się równie zwyczajnie jak wszystkie poprzednie – zjedliśmy zwyczajne śniadanie i zwyczajnie poszliśmy do pracy, kupując po drodze równie zwyczajne drożdżówki w mijanej po drodze, zwyczajnej piekarni. Za bramą zakładu daliśmy sobie jeszcze ostatniego, zwyczajowego całuska, po czym Bynek ...