1. Odkupienie (I)


    Data: 23.04.2024, Kategorie: Fantazja Incest wojna, Romantyczne Autor: jokerthief

    ... stwierdził bez przekonania. - Czemu sądzisz, że to w jednym miejscu?
    
    - Ten kretyn uważa się za samuraja czy coś w ten deseń. - Mark oglądał po raz kolejny mapę i tworzył jeszcze jeden zapasowy plan. - Dla nich śmierć w imię rozkazu władcy to punkt honoru. Im bardziej widowiskowa, tym lepiej. Chce wysadzić siebie i swój sztab, pozostawiając w rękach "niesplamionych" osób dalsze plany. W ten sposób odzyska honor a przy okazji załatwi nam efektowną przegraną.
    
    - Skoro tak mówisz.
    
    - Po prostu wiem. Dobra, widzę, leć nisko nad wodą, nie wykryją nas.
    
    Mała maszyna opadła gwałtownie, muskając swoim spodem spienione grzywacze na powierzchni morza.
    
    Mark skulił się odruchowo, słysząc świstające nad nim kule. Nieźle się wpakował! Razem z Wasylem wdepnęli w mrowisko, pełne żółtków. Co prawda ich przybycie było tak ciche jak to tylko możliwe, biorąc pod uwagę to, że wykryto ich dopiero w pobliżu lotniska. Wozy bojowe próbowały objechać ich drugą stroną, jednak obaj żołnierze przygotowali się wybitnie do tego zadania – wzięli najlepszy sprzęt, poprawka, ukradli. Mieli ręczną wyrzutnię rakiet przeciwlotniczych i tyle ładunków wybuchowych ile dusza zapragnie. Nawet w ciężkich, mechanicznych pancerzach, które przeznaczono do znoszenia ogromnych obrażeń odczuwali ciężar swojego ekwipunku i nieustający ogień strażników. Żółtki były jednak rozważne – nie chcieli się wysadzić bez powodu. Ich dowódca pragnął odesłać jak najwięcej swoich sił w bezpieczne miejsce nim rozniesie ...
    ... najbliższą okolicę w pył. Dlatego właśnie dali radę przedostać się do serca obozu wroga, ledwie rzut kamieniem od bomby, podczepionej do transportowca VTOL.
    
    Wasyl padł na ziemię, czując jak jego ramię znów ugina się od odbitej kuli z prymitywnego karabinu. Jakiś szaleniec wypadł zza kontenera tuż obok niego i już wznosił japońską szablę aby ściąć go, gdy krótka seria z pulsera rozerwała jego klatkę. Mark bez przerwy kogoś eliminował, powiększając dziury w kordonie, który dopadł ich i przyskrzynił. Chłopak co chwila warczał na interkomie, rzucał jakieś kąśliwe przekleństwo, jednak nie przestawał.
    
    - Zaraz będziemy mieli wolną drogę.
    
    Niestety, los nie był dla nich łaskawy. Ktoś dopadł do wielkiej bomby i zaczął ją uzbrajać. Obłoki pary wyrzucone na boki poparzyły jednego z osłaniających go ludzi i zmieniły w niewyraźny kawałek mięsa w mundurze. Mark nie miał czasu... Wypadł zza swojej osłony i przyłożył karabin do ramienia, szukając osłony za kawałkami rozwalonych wcześniej pojazdów obsługi naziemnej. Wasyl widział co się dzieje, złapał wyrzutnię i wycelował byle jak w najbliższą cysternę. Rakieta eksplodowała razem z łatwopalnym, gęstym paliwem lotniczym, wywołując potężny podmuch ognia. Języki płomieni pochłonęły wielu ludzi, zamieniając ich w zwęglone szczątki, fala uderzeniowa powaliła bardziej oddalonych. Mark miał otwartą drogę, jednak padł na ziemię tak jak inni, czując nawet przez pancerz i osłony masę ciepła. Był blisko...Podniósł się z ziemi, pancerz nie pozwalał mu ...
«12...171819...30»