Adam, Ewa i cała reszta, czyli…
Data: 09.05.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Lesbijki
Sex grupowy
uwodzenie,
BDSM
Autor: Agnessa Novvak
... wystającymi kośćmi. Miała bladą, lekko zaróżowioną cerę, gęsto przyozdobioną tatuażami we wszystkich możliwych kształtach, kolorach, wielkościach i motywach: od jakiś geometrycznych wzorów wypełnionych czymś, co wyglądało na żydowski (hebrajski się chyba powinno mówić?) alfabet, przez kompletnie niezrozumiałe dla mnie symbole, na czele ze stylizowaną dłonią z wpisanym w nią okiem opatrzności, po naprawdę dużego, zawijającego się dookoła piersi kota z Cheshire. Piersi niewielkich, żeby nie powiedzieć małych – obiektywnie małych, a nie tylko w porównaniu do moich wielkich cycków – ale bardzo kształtnych i proporcjonalnych.
Ostatnie i chyba największe – dosłownie – zaskoczenie, stanowiła jej kobiecość. Tego, że goliła się do gładka, mogłam się spodziewać, ale sądząc po niepozornym ciele, oczekiwałam między jej nogami czegoś… Mniej wyeksponowanego. Tymczasem, nawet z tej odległości widziałam wyraźnie mocno odstające, rozpostarte szeroko niczym motyle skrzydła, intensywnie różowe płatki, pomiędzy które Sofia zapamiętale wsuwała swoje smukłe, lśniące palce, zakończone długimi, jaskrawymi paznokciami.
spytałam cicho, starając się przegnać nagłe pragnienie, żeby się do niej przyłączyć.
Nie czekając na dalsze zachęty zaczęła szarpać swoje równie nieduże co piersi, jaśniutkie sutki. W odpowiedzi na ów przypływ odwagi obróciłam się bokiem, podniosłam jedną nogę i zaczęłam wodzić dłonią po swoim łonie. Powoli, spokojnie, zdecydowanie bardziej żeby podniecić ją, niż ...
... siebie.
– zachęciłam ją.
wychrypiała.
– nadal kusiłam.
– oddychała coraz szybciej, aż wreszcie wyrzuciła z siebie ekstatyczne wyznanie wiary. –
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w żadnym wypadku nie powinnam tu teraz być. Leżeć przed Sofią naga, w tajemnicy przed wszystkimi. A już na pewno absolutnie, nieodwołalnie i pod żadnym pretekstem nie powinnam odwracać się do niej tyłem, wypinając swoją wciąż (pomimo ambitnych planów w tym temacie) zarośniętą piczkę w jej stronę.
– Nie powstrzymuj się dłużej – zachęciłam ją, co sądząc po docierających do moich uszu odgłosach, wcale nie było potrzebne.
Wszystko zajęło nam niecałe trzy godziny. Zaczęłyśmy od bardzo dokładnego i ostrożnego wymycia wszystkich moich zakamarków, wygolenia ich do gładka, oraz nasmarowania łagodzącym podrażnienia balsamem, a wszystkie miejsca, które miały zostać wytatuowane, także dodatkowo zdezynfekowałyśmy specjalnym płynem. Następnie ja położyłam się na przeciągniętym z gabinetu szezlongu, gdzie (wówczas już całkowicie ubrana i ogarnięta) Sofi odrysowała szablon na moim podbrzuszu, a potem starannie naniosła na niego kontur, co pomimo zaaplikowanych mi środków przeciwbólowych, nie było specjalnie przyjemnym przeżyciem. Tym bardziej, że zgodnie z moimi wytycznymi, malunek miał dokładnie zamaskować wszystkie blizny, więc siłą rzeczy musiał mieć odpowiednie wymiary.
Przyznaję, że się spisała. Nie tylko dlatego, że efekt jej pracy – chociaż na razie był to przecież ledwie półprodukt – przerósł ...