1. Adam, Ewa i cała reszta, czyli…


    Data: 09.05.2024, Kategorie: Dojrzałe Lesbijki Sex grupowy uwodzenie, BDSM Autor: Agnessa Novvak

    ... myśli. Na które składały się głównie krótkie, niejednokrotnie tak oryginalne pod względem zarówno składni, jak i użytego słownictwa konstrukcje zdaniowe, że aż musiałam się zastanawiać, co ich autorka naprawdę miała na myśli. No i nie mogłam zapomnieć o wisience na leczo – do tego wszystkiego Sofi jeszcze bluzgała. Klęła na czym świat stoi, wyzywała, rzucała mięsem, nadużywała słów uważanych powszechnie za obraźliwe. Czasami jak szewc w ciężki poniedziałek, czasami tylko jego pomocnik, ale generalnie poniżej pewnego stężenia podwórkowej łaciny na jednostkę czasu nie schodziła. Choć miałam wrażenie, że w mojej obecności bardzo pilnowała się, żeby tego nie robić, co wychodziło jej po prawdzie dość chujowo.
    
    Skąd w takim razie Adam miał do mnie aż takie pretensje? Czy chodziło tylko o to, że Sofia wyglądała i zachowywała się nad wyraz oryginalnie? Cóż, mogłabym stwierdzić, że tak. Że przesadza, robi z igły widły i w swojej zazdrości – a nie ukrywajmy, jest zazdrośnikiem, chociaż bardzo stara się tego nie okazywać – coś sobie uwidział. Ale... Nie. No po prostu kurwa no nie.
    
    Ona naprawdę mnie podrywała. I to tak ostentacyjnie, że było to chwilami aż przykre. Do pewnego momentu wydawało mi się, że i ja jestem przewrażliwiona, ale bardzo szybko sama zainteresowana wyprowadziła mnie z błędu. Nie jeden zresztą raz. I dopiero któraś z kolei moja ostra reakcja, polegająca na zebraniu przez Sofię wyjątkowo (żeby nie użyć i tak już zbyt często pojawiających się wulgaryzmów) ...
    ... dosadnej reprymendy przy świadkach, ostatecznie przystopowała dziki galop jej końskich zalotów. Dodatkowo usankcjonowany przeze mnie takim ograniczeniem wspólnych kontaktów, na ile tylko było to możliwe przy naszych ówczesnych zależnościach zawodowych.
    
    W takim razie, skoro wszystko zakończyło się, zanim na dobre zaczęło, to czemu miał służyć ten przydługi wstęp? Ano temu, że ten pozorny koniec miał stać się dopiero początkiem. Początkiem przygody, której finału nie spodziewałabym się nawet najśmielszych snach. A zaczęło się bardzo niewinnie, od nadchodzącej wielkimi krokami okrągłej (jakby to powiedział Adam, niczym moje kształty), dziesiątej rocznicy naszego zapoznania. I równocześnie siódmej…
    
    A właśnie, bo trochę o tym zapomniałam. Jak już niektórzy co uważniejsi się zorientowali, Adam jest mi oficjalnie mężem, a ja jemu żoną. I chociaż myśleliśmy o zalegalizowaniu naszego związku jeszcze w czasie, kiedy byłam w ciąży, zdecydowaliśmy się zaczekać. Do, jakżeby inaczej, walentynek następnego roku. Bo chociaż oboje doskonale pamiętaliśmy, i pamiętamy do dziś, w jakich okolicznościach przebiegał nasz wieczorek (i poranek, i kolejny wieczorek…) zapoznawczy, wcale nie przeszkadzało nam to we wzięciu ślubu w tym właśnie dniu, oraz rokrocznym celebrowaniu owej łączonej okazji w równie huczny, co rozbierany sposób.
    
    I chociaż wciąż nie byłam wtedy w najlepszej formie, a tak Lilia jak i Zuzia nadal wymagały wzmożonego nadzoru, zorganizowaliśmy takie przyjęcie, że głowa mała. ...
«12...567...33»