1. Adam, Ewa i cała reszta, czyli…


    Data: 09.05.2024, Kategorie: Dojrzałe Lesbijki Sex grupowy uwodzenie, BDSM Autor: Agnessa Novvak

    ... Oczywiście całkowicie po swojemu, ze swoim doborem gości (czego kilka ciotuchn nie może przeboleć do dzisiaj), muzyki (stanowiącej raczej nietypowy miks klasycznych krajowych hitów z dawnych lat, oraz thrash/power metalu), kuchni (nowoczesnej), alkoholu (bo chociaż my zachowywaliśmy stuprocentową abstynencję, stoły uginały się pod wyborem win z całego świata), mody (kto powiedział, że panna młoda nie może założyć na ślub ametystowej sukni balowej, wyszywanej perłami?) oraz wszystkiego, co tylko nam się zamarzyło. Bo tak. Jak się bawić, to się bawić, urzędnika poddać defenestracji, i tak dalej.
    
    Prezentów też nie brakło, od pudeł pełnych dziecięcych ubranek (których, jak się szybko okazało, nigdy nie było zbyt wiele), przez nieśmiertelne przy takich okazjach łyskacze (o które zdecydowanie nie prosiliśmy, ale niektórzy są głusi na jakiekolwiek argumenty), po pewne dwa podarki, które wprawiły nas w niemałą konsternację. Pierwszy został nam wręczony dosłownie w biegu, kiedy już na schodach urzędu zostaliśmy nagle zatrzymani przez smukłą brunetkę o ładnej, choć o tyle o ile zdążyłam zauważyć przykrytej zdecydowanie zbyt ostrym makijażem twarzy i nogach do samej ziemi. Złożyła nam szybkie, ogólnikowe życzenia typu „wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia”, otaksowała mnie wielce wymownym wzrokiem i oddaliła szybko. Podejrzanie szybko. Spojrzałam nierozumiejącymi oczami na (już wtedy) męża, który nie zwracając uwagi na zdziwienie niektórych stojących bliżej nas gości, od ...
    ... razu otworzył tyle co wciśnięte mu w dłoń nieduże pudełeczko. Z nieodgadnioną miną wpatrywał się przez dłuższą chwilę w dwa malutkie, złote kółeczka leżące bezładnie w środku, w tym jedno całkowicie gładkie, a drugie mieniące się zimnym blaskiem dość sporego kamienia, po czym zamknął pokrywkę i beznamiętnie wsunął upominek do kieszeni. W tym momencie zrozumiałam, że właśnie po raz pierwszy (i jak do tej pory ostatni) spotkałam jego byłą żonę.
    
    Z drugim prezentem sprawa była o tyle bardziej zawiła, że chociaż przeglądaliśmy nagranie z uroczystości dosłownie klatka po klatce, a nawet podpytaliśmy pomagających nam Agatę i Andrzeja, to nijak nie potrafiliśmy dojść kiedy wśród upominków pojawiła się zaskakująco pokaźna skrzyneczka z, jak dowiedzieliśmy się u jubilera, czarnego dębu, wyłożona bordowym aksamitem. W której spoczywał naprawdę niemały wisior, przedstawiający zwiniętego w misterne sploty, szczerozłotego węża, o nie tylko rubinowych oczach, ale zarówno zębach, jak i łuskach wysadzanych diamentami. Którym – cytując jego własne słowa – „istnym dziełem sztuki” ten sam znawca tak się zachwycił, że z miejsca zaoferował nam jego odkupienie, oferując kwotę na tyle absurdalną (nawet dla nas, a przecież wiodło nam się naprawdę przyzwoicie), że aż musieliśmy się upewnić, czy waluty mu się nie pomyliły.
    
    Oczywiście transakcja, mimo przynajmniej dwukrotnie podbijanej ceny, nie doszła do skutku. Nie tylko dlatego, że doskonale wiedzieliśmy, kto był darczyńcą i po trochu z głębokiego ...
«12...678...33»