1. Pamiętnik Marty (I)


    Data: 11.05.2024, Kategorie: Podglądanie pończochy, Brutalny sex Autor: historyczka

    Pomyślałam sobie, że skoro tyle osób pisze pamiętniki, to dlaczego ja mam nie napisać?
    
    Ale chciałabym, aby ten był wyjątkowy – uwzględniał tylko jeden aspekt mojego życia – erotyczny. W końcu erotyka w moim życiu odgrywa tak ważną rolę…
    
    Od kiedy pamiętam, zawsze uwielbiałam się podobać mężczyznom, jakbym chciała ich zachęcać – „posiądźcie mnie”… Dlatego właśnie bardzo dbałam o wygląd, szczególnie – strój. Koniecznie chciałam być elegancka i kusząca. Co nie znaczy, że zakładałam mini o przesadnie skąpej długości, czy bluzki z dekoltami do pępka. O nie! Dalece obca była dla mnie taka „dziwkarska wulgarność”, tym bardziej że nie przystoiła ona również elegancji… Dlatego miast króciuchnej kiecki wolałam zakładać długie spódnice, z wysokim rozcięciem, dyskretnie odsłaniające moje udo, miast nachalnego dekoltu, wolałam czasem bluzeczkę z niesfornym guziczkiem, zbyt często się rozpinającym, tylko po to, by wykazać z jak misternej i seksownej koronki uszyty jest biustonosz.
    
    Od zawsze też dbałam o wyszukane wyroby, noszone tam, czego nie widać, gdyż skrywa to spódnica… czyli pończochy i majtki, a także pas do pończoch. Jakąż frajdę sprawiała mi rozmowa z mężczyzną i świadomość, że on nie wie co noszę pod spódniczką… I że nawet nie wie, jak bardzo chciałby wiedzieć! A są to często stringi z delikatnej koronki jak mgiełka! Tudzież nie mniej finezyjne manszety pończoch z misternymi wzorkami.
    
    To dlatego, tak szybko podniecałam się, podczas rozmowy z mężczyznami…
    
    Zawsze ...
    ... starannie malowałam usta i pazurki, nigdy nie zapominałam o biżuterii, by także w ten sposób podkreślić swą urodę i nadać jej jeszcze bardziej kobiecy charakter.
    
    Kolejnym atrybutem mojego erotyzmu, była fascynacja pewnego rodzaju aspektem przemocy. Od zawsze podniecała mnie myśl, że jestem zdobywana, nagabywana, brana bez pytania mnie o zgodę…
    
    Może to efekt czasów szkolnych, gdy jako pierwsza w klasie zaczęłam nosić biustonosz… Chłopcy uwielbiali „strzelać” mi ze stanika. Z czasem pozwalali sobie na coraz więcej. Wytypowali mnie i Anię, jako dwie najatrakcyjniejsze dziewczyny w klasie i na nas skupili swe niecne poczynania. Urządzali sobie na nas „napady” – czyli chwytali którąś z nas i zaciągali w ustronne miejsce, najczęściej do toalety dla chłopców, po to, by tam się nad nami poznęcać, czyli – jak to określali – „zmacać”.
    
    Oczywiście piszczałyśmy wniebogłosy, wzywając ratunku, rzecz oczywista, zazwyczaj – nadaremno.
    
    Oczywiście, mimo wyrażanej całej rozpaczy, w głębi ducha byłyśmy arcyszczęśliwe, że to my zostałyśmy wybrane – nasze koleżanki niewątpliwie nam zazdrościły. Zaś my, prowadzone, jak cielątka na rzeź, doskonale zdawałyśmy sobie sprawę, co nas spotka – że niecierpliwe łapki nabuzowanych hormonami chłopaków wedrą się dosłownie wszędzie… I pod nasze bluzeczki… i pod nasze spódniczki… Nie będziemy ich w stanie powstrzymać, gdyż nasze dwie słabe, dziewczęce rączęta, przegrają zmagania z kilku parami młodzieńczych łapsk… Które nie spoczną po pokonaniu naszych ...
«1234...9»