Mój orzeł
Data: 17.05.2024,
Kategorie:
Fantazja
potwór,
bez seksu,
Autor: Sima
... Wydawał się zdziwiony moja odwagą.
- I co ty dziewczyno robisz? Wytargałem cię za włosy a ty mi chcesz pomóc?! Proszę cię - wywrócił oczami i uśmiechnął się sarkastycznie - Powinnaś się mnie bać! Jestem potworem! Czy ty tego nie widzisz?
Nie za bardzo go słuchałam. Uklękłam przed nim i namoczyłam kawałek materiału. Nie zbaczając na niego samego delikatnie przyłożyłam ją do rany. Z jego piersi wydobył się głośny ryk. Jakby tuż obok mnie gigantyczny tygrys został postrzelony. Wystraszyłam się tak bardzo, że odchyliłam się do tyłu i upadłam. Gdy on przyłożył dłoń do rany ja zaczęłam się zbierać z podłogi. Nie chciałam się poddać. Usiadłam koło niego.
- Daj sobie pomóc. Nie chce dla ciebie źle.
- Ty nie chcesz dla mnie źle. To ja cie porwałem i to ja mogę cię skrzywdzić. Nie pojmujesz jesteś skazana na pewną śmierć. - Na jego ustach pojawił się uśmiech. A ja przeraziłam się nie na żarty. To było po mnie widać, bo jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- No ale to nie oznacza, że nie mogę ci pomóc - nie dawałam za wygraną.
- Jeśli dam ci zrobić z tą raną co zechcesz, dasz mi wreszcie święty spokój!?
- Nom, może.
- Dobra - mówiąc to obrócił się przodem do mnie. Wbił swoje przenikliwe oczy w moje, a ja poczułam jak się czerwienie. Widząc to przestał się we mnie wpatrywać, aby mnie nie krępować. Namoczyłam szmatkę ponownie przyłożyłam ją delikatnie do rany.
- Aaaałł!!! - zawył z bólu. Wiedziałam, że musi go to boleć.
Oczyściłam dokładnie ranę. Przez cały ...
... czas wył i jęczał z bólu. Nie wiem czemu, ale było mi go żal, gdy z bólu pióra we włosach zaczynały mu się jeżyć. Opatrzyłam dokładnie ranę. To już nie sprawiało mu takiego bólu.
- Skończyłam - powiedziałam z satysfakcją. A on po prostu wstał i kierował się w stronę schodów. - A może jakieś dziękuję? Wypadało by podziękować.
- Igrasz z ogniem kobieto! Raczej nie powinnaś mi mówić co mam robić. Jestem tolerancyjny, ale do czasu. Pamiętaj, że zęby i pazury mam nie od parady. - przeszył mnie dreszcz. Nie zatrzymywałam go więcej. Czekałam aż wejdzie na górę. Gdy już go nie widziałam zebrałam swoje manele i skierowałam się w stronę drzwi. Byłam jakieś dwa metry od nich, gdy tak jakby znikąd pojawił się on - Demon z ognistymi skrzydłami, mój oprawca. Jak on się dowiedział?
Złapał mnie za rękę, obrócił plecami do ściany i przygwoździł swoim ciałem. Złapał moje ręce i przytrzymał mocno.
- Mówiłem bez żadnych głupich sztuczek. - mówiąc to rozpostarł swoje rudawo zielone skrzydła przy czym strącił lampę naftową będącą na komodzie, która stała tuż obok drzwi. Ze strachu zaczęłam się trząść. Nagle zaczął mnie przerażać. Wyczuł jak zareagowałam na jego zachowanie.
- Zaczynasz się mnie bać? To dobrze. Nie będziesz mnie wodzić za nos! - zagrzmiał. Nie wytrzymałam, po policzkach popłynęły gorzkie łzy rozpaczy. Czułam się jak ofiara, która czeka na atak drapieżnika.
- Ja chce się stąd wydostać! Błagam, błagam! Ja nie chciałam źle! Jeśli masz mnie tu więzić to po prostu mnie ...