Karolina. 33.
Data: 05.11.2019,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: ---Audi---
... powiesił... przyjedz proszę, nie chcę być sama... !!!
Jej krzyk obudził mnie...
Bo prawie nie żyję...
A teraz czuję się odpowiedzialna... przeze mnie musi przez to przejść...
Może naprawdę śmierć jest w jakimś sensie wybawieniem... ?
- Anka pojedziesz ze mną ?
- A co ?
- Już wie...
- Ok...
W 10 min byłyśmy..
Ryczała... jeszcze była policja...
I chyba weszliśmy w dobry moment, bo kończyła składać wstępne zeznania... i od razu do mnie...
- To jest Karolina, o której mówiłam...
Podszedł do mnie policjant...
- Czy pani potwierdzi wczorajsze spotkanie i rozmowę z tą panią ?
- Tak, musiałam jej powiedzieć jaki jest jej mąż, bo to moja przyjaciółka...
- Rozumiem...
- Zresztą sprawa jest zgłoszona w prokuraturze.. pan prokurator Andrzej..... prowadzi sprawę...
- Dziękuję, sprawdzimy...
Coś jeszcze powiedzieli, coś tłumaczyli... ale konkluzja wyszła nasza... Jej mąż po kłótni i wstydzie, który wyszedł, zwyczajnie się powiesił...
Proste.
Gdy wyszli spojrzała się na nas... i przestała płakać...
- Rozumiem... ale, czy musieliście ?
- To gnojek, nawet oddając pieniądze chciał nas oszukać, to był zły człowiek... i zasłużył na wszystko... szybko rzuciła Anka..
- Ale... ?
- Renatka... wiesz co zrobi Jurgen... ? Twoja decyzja... albo chcesz... żyć.. albo nie chcesz... proste...
Obtarła twarz... poprawiła bluzkę...
Sama wie, że nie ma wyjścia..
- W spadku dostaniesz jego konto z milionem dwieście tysięcy, ...
... zostawiliśmy wszystkie jego pieniądze, ani złotówki nie ukradliśmy...
Nie ukradliśmy... a mogliśmy... ale nie... może zrozumie...
- Karolinko, mówiłaś prawdę, że jesteśmy przyjaciółkami ?
Jej głupi wzrok... idiotyczne pytanie... i niczym nie wytłumaczalna nadzieja, zawisły między nami...
- Nienawidzę cię i abyśmy się nigdy nie spotkały...
Ania zrozumiała w lot... torebki i już wychodziłyśmy...
Teraz naprawdę jest koniec...!!!
**************
- Szkoda, że ją oszczędziłaś... zaczęła Anka...
- Miałam swoje powody...
- Powiesz ?
- Nie.. Aniu... to już koniec. Nigdy o tym nie rozmawiajmy...
- Dobrze.
Wiem, że jest teraz mnóstwo spraw do załatwienia... ale mnie ciągnie tylko do fundacji.
Viviene... pamiętacie... jej idea... wszystkich pieniądze... moja troska i pokręcone wspomnienia ze szpitala.
Jestem ciekawa jak rzeczywistość jest różna od moich na szprycowanych wspomnień
- Nie jedziesz do domu.. ?
- Nie Aniu.. jedziemy do fundacji... muszę ją zobaczyć...
Zajechałyśmy. Do tej pory bałam się nawet spojrzeć...
Ale teraz jestem w domu...
Na wejściowej ścianie... wielkie logo...
---- FUNDACJA MARYSI ----
Ma szczęście, że nie zapomniał o niej...
Weszłyśmy... pięknie... tak elegancko.. czysto... pełno biegających dzieci, ich matki...
Aż zaczęłam płakać..
Tak to miało być... oaza dla skrzywdzonych...
A ten gnojek jeszcze i to wykorzystał...
Dobrze się stało..
- Panie kogoś szukają ?
- Tak, kto jest tu ...