1. Trochę bólu


    Data: 24.05.2024, Kategorie: wiązanie, strach, lanie, nieznajomy, Autor: deal

    ... ciepło i byłam zrelaksowana.
    
    – Suko? – Męski głos dobiegający z przodu po lewej niemal przyprawia mnie o zawał. Znów się szarpnęłam i wskórałam tyle, że uderzyłam policzkiem o blat. – Uważaj – karci mnie. – Szkoda takiej ładnej buzi.
    
    Obrazy przelatują przez moją głowę, trybiki zazębiają się, a informacje biegną po drobnej sieci neuronów, przynosząc odpowiedź, skąd znam ten głos. Nabieram powietrza i wrzeszczę do tego lubiącego prędkość skurwysyna, że ma mnie natychmiast odwiązać. W rezultacie bełkoczę i ślina spływa mi po brodzie. Upokorzona tym faktem i tak beznadziejnie bezradna, opadam i przestaję walczyć, z silnym postanowieniem, że to tylko na chwilę. Szelest mówi mi o tym, że właściciel aksamitnego głosu zbliża się, a łaskoczący dotyk palców na łopatce znów przyprawia o panikę.
    
    – Ćśśś... – uspokaja mnie miękko, a ja próbuję odepchnąć go od siebie siłą woli, bo tylko tyle jest w mojej mocy.
    
    Płynące łzy wsiąkają w materiał opaski. Gdyby tylko pozwolił mi mówić, błagałabym go, żeby mnie wypuścił. Chcę go zapewnić, że nic nikomu nie powiem, tylko niech pozwoli mi odejść. Kiedy rozlega się głośnie burczenie w moim brzuchu, gładzi mnie po włosach i jego oddech owiewa moją szczękę.
    
    – Niedługo cię nakarmię. – Gdyby nie sytuacja, w której się znajduję, uznałabym, że to przyjemny głos, w którym brzmi obietnica.
    
    Zamiast topnieć pod tym dotykiem, unoszę szybko głowę z zamiarem zadania mu najmocniejszego ciosu, na jaki mnie stać. Udaje mi się to, bo czuję, jak ...
    ... zderzam się z jego twarzą.
    
    – Ty mała kurwo! – śmieje się pomimo otrzymanego ciosu. – Waleczna. Tym głośniej będziesz skomleć.
    
    Szybkie kroki i trzaśnięcie drzwi informują mnie, że zostałam sama, zamknięta w jakimś pomieszczeniu.
    
    Nie wiem, jak długo tutaj jestem. Może godzinę, a może kwadrans. Czuję za to, że zdrętwiały mi nogi, czyli zdecydowanie dłużej niż piętnaście minut. Za moimi wypiętymi pośladkami otwierają się drzwi. Ktoś, kto tu wszedł, musi być bosy, bo nie słychać kroków, a jedynie cichy szelest ubrań. I ma jedzenie. Zapach pieczonego kurczaka dobiega do moich nozdrzy i powoduje, że żołądek o mało nie wywraca się na drugą stronę. Nie chcę jeść! Nie mogę jeść! Wypuść mnie, skurwielu! Słyszę i czuję, że ukucnął obok. Jestem pewna, że to on, bo czuję jego wodę kolońską.
    
    – Teraz zrobimy tak – jego głos jest cichy, ale stanowczy – zdejmę ci knebel. Możesz krzyczeć, ale oszczędź tego sobie i mi. Rozumiesz?
    
    Trawię przez chwilę to, co do mnie powiedział, po czym powoli przytakuję. Nie mam zamiaru krzyczeć. Wierzę, że dobrze to zaplanował. Skurwiel. Kiedy gumowa kulka wypada z moich ust, zaczerpuję głęboko tchu.
    
    – Jedz – niemal wciska mi między wargi kawałek mięsa.
    
    – Nie – odwracam głowę, czując mdłości. Jestem przerażona, ostatnie o czym myślę to jedzenie.
    
    – Jedz – chwyta mnie za włosy związane w ciasny koński ogon i znów czuję na ustach kurczaka. – Bo wepchnę to w ciebie siłą.
    
    Niechętnie przyjmuję kęs mięsa. Jest smaczne, soczyste, ale żuję, jakby ...
«12...456...9»