Trochę bólu
Data: 24.05.2024,
Kategorie:
wiązanie,
strach,
lanie,
nieznajomy,
Autor: deal
... było kompletnie niejadalne.
– Grzeczna dziewczynka – głaszcze mój policzek.
Mam ochotę odgryźć mu palce.
– Nie dotykaj mnie – cofam się przed tym.
Śmieje się cicho i podtyka kolejny kawałek. Muszę uśpić jego czujność, więc zmuszam się, by jeść. Karmi mnie jak dziecko, porcja za porcją, cierpliwie zbierając sztućcem to, co zostaje wokół moich ust.
– Nie zjem więcej – protestuję.
Słyszę, że wstaje i kieruje się gdzieś za mnie.
– Zaczekaj – wołam. – Wypuść mnie.
– Od stawiania żądań, to ja tutaj jestem.
Brzęk odłożonego talerza przypieczętowuje stwierdzenie. W ciszy, która znów zalega, czuję na sobie wzrok. Wiem, że stoi za mną i wpatruje się w mój wypięty tyłek. Ślizga się po nogach i chciwie liże miejsce u ich zbiegu.
– Powiedz, suko, lubisz, jak boli? – Mruczy gdzieś nad moimi plecami i łaskoczący dotyk sunie od krzyża do lewego uda.
Znów wkłada do moich ust knebel. Ze strachu głos więźnie mi w gardle, ale w myślach powtarzam wszystkie znane mi modlitwy. Patrzcie no, jaka nagle stałam się wierząca. Przykłada rozcapierzoną dłoń, całą powierzchnią do pośladka i delikatnie zaciska palce, jakby mierzył, ile jest w stanie uchwycić. Łaskocze samymi opuszkami i gładzi nimi tyle powierzchni, ile może sięgnąć, nie odrywając wnętrza dłoni od ciała. Nagle uderza w to samo miejsce. Ból jest tak niespodziewany, a przede wszystkim silny, że krzyczę, jak obdzierana ze skóry. Powtarza palącego żywym ogniem klapsa i słysząc mój dziki wrzask, wybucha ...
... śmiechem.
– Dobrze! – Śmieje się tym swoim niskim tembrem, rozmasowując miejsce po uderzeniach. – Mówiłem, że będziesz skomleć.
Kiedy orientuję się, że temu pojebowi właśnie o to chodzi, o ten krzyk, postanawiam zacisnąć zęby i milczeć, choćby miał łamać mnie kołem. Pieprzony skurwiel, zwyrodnialec... Potok obelg, który dopiero rozpoczynał swój bieg, zostaje przerwany uderzeniem w drugi pośladek, ale wydobywa się ze mnie co najwyżej sapnięcie. Po nim spada kolejne, jednak i tym razem, nie wydaję z siebie żadnego dźwięku, gdy ciało zaciska się w jednej chwili z uderzeniami. Zorientowawszy się, że podjęłam niemy strajk, znów śmieje się cicho i zaczyna okładać mój już płonący tyłek, raz za razem. Idę o zakład, że skóra jest purpurowa. Zaciskam zęby na kneblu, chociaż mam ochotę skomleć i błagać, żeby przestał. W chwili, gdy łzy znów zaczynają wsiąkać w opaskę czuję, że uderzenie nie zatrzymuje się przykrym bólem na skórze, ale przenika do zwieńczenia ud niezrozumiałym dla mózgu ciepłem. Jestem tak zaskoczona własną reakcją, że przestaję oddychać i przez kolejnych kilka plaśnięć wsłuchuję się w swoje ciało. Każdy klaps rozpływa się przyjemnością na wierzchu cipki, sprawiając, że robię się wilgotna, aż w końcu z moich ust wydobywa się długi, głośny jęk. W tym momencie zatrzymujemy się obydwoje — on przestaje mnie okładać, a ja znów oddychać.
– Wiedziałem – mówi z satysfakcją.
Wypuszczam powoli powietrze i słyszę dźwięk rozsuwanego rozporka. Po chwili rozpalona główka ociera się ...