1. Schody do nieba (IV). Patologia


    Data: 29.05.2024, Kategorie: sekta, Brutalny sex pissing, wulgarnie, Autor: Man in black

    ... uśmiecha się. Zupełnie jakby Robert Plant rzucał mu koło ratunkowe. Wiele słów przecież ma dwa znaczenia... zastanawia się nad tym. Jaka może być dwuznaczność w tej cholernej nazwie? Czuje coraz większy mętlik w głowie. Przepłukuje usta winem i klika po raz setny tego wieczoru. Tym razem na spokojnie. Już godzi się, że poszukiwania są skazane na porażkę. Zerka na jedną z podstron. Kazalnica Mięguszowiecka. Co to jest? Czyta uważnie Schody do nieba, trasa wspinaczkowa.
    
    Mężczyzna dowiaduje się, że trzeba iść ze schroniska w Morskim Oku czerwonym szlakiem na próg Czarnego Stawu. Stamtąd pod ścianę Kazalnicy Mięguszowieckiej. Czuje, że to wszystko, to jakieś wariactwo jednak mimo wszystko zapisuje stronę w ulubionych. Tak na wszelki wypadek. Zaczyna się zastanawiać nad znaczeniem słów piosenki:
    
    Ma dość, bierze kieliszek, zamyka laptopa i spogląda w przeszklone drzwi prowadzące do ogrodu. Śnieg obsypał tuje i skarlałe świerki zmieniając je w pokraczne bałwany. Biały dywan pokrywa trawnik i ogrodowy stół, którego zapomniał schować do garażu. Ogrodowe lampiony oświetlają pastelową barwą widoczną dla niego część parceli. Ten widok sprawia, że patrzy na ogród jak na ckliwą pocztówkę.
    
    Właśnie w tym momencie ktoś się pojawia. Jest to tak nieoczekiwane, że gospodarz oblewa się winem, zrywając się z fotela. Klnie głośno i podchodzi do drzwi. Ciemna sylwetka człowieka, który potknął się i teraz otrzepuje ubranie ze śniegu. Przez chwilę patrzą na siebie. Intruz podchodzi do ...
    ... przeszklonych drzwi i puka.
    
    Mięśnie Adama się napinają. Jest skupiony i wystraszony, choć w postaci stojącej na zewnątrz jest coś takiego... pewna nieporadność, która karze mu się uspokoić. Dyrektor widzi młodego chłopaka w watowanej kurtce i czapce wciśniętej głęboko na czoło. Po chwili wahania decyduje się otworzyć.
    
    Nieproszony gość trzęsie się z zimna, jednak nie wchodzi. Wyraźnie czeka na zaproszenie. Tupie nogami. Dłonie wciska pod pachy. Z jego ust wylatuje gęsta para. Twarz ma czerwoną, niemal siną.
    
    – Kim jesteś?
    
    – Krzysiek... jestem chłopakiem Bianki – mówi niewyraźnie, jakby zamarzła mu żuchwa.
    
    Nic więcej nie musi mówić. Właściciel domu wpuszcza go i zamyka za nim drzwi. Chłopak zdejmuje czapkę. Ma gęstą blond czuprynę. Sprawia wrażenie zmęczonego i trochę jakby chował urazę do swojego dobroczyńcy.
    
    – Nie sądziłem, że Bianka ma chłopaka.
    
    – Ma – mówi trochę zbyt głośno, jakby chciał przekonać samego siebie.
    
    – Czy ona na pewno, o tym wie? – Adam jest już odprężony, postawa Krzyśka bawi go.
    
    – Ej, człowieku. Tylko bez takich.
    
    Mężczyzna daje blondynowi chwilę, żeby ten odczuł zbawczy wpływ ciepła.
    
    – Długo się czaisz pod moim domem?
    
    – Dwie godziny.
    
    – Co cię skłoniło, żeby się ujawnić?
    
    – Jakiś samochód zatrzymał się na ulicy, wydawało mi się, że kierowca mnie zauważył. Spanikowałem, sam nie wiem. Słuchaj człowieku, dałbyś mi coś ciepłego do picia?
    
    Mężczyzna zamyśla się. Szybko jednak uznaje, że intruz nie stanowi dla niego zagrożenia. ...
«1234...11»