Schody do nieba (IV). Patologia
Data: 29.05.2024,
Kategorie:
sekta,
Brutalny sex
pissing,
wulgarnie,
Autor: Man in black
... Zaprasza go do salonu. Pozwala mu zdjąć kurtkę i buty. Sadza nieszczęśnika przy kominku. Przygotowuje zieloną herbatę, sam również decyduje się na kubek.
– Bianka zaginęła – chłopak ściska w dłoniach parujący kubek, jakby to był święty Graal.
– I wpadłeś na pomysł, że mieszka u mnie?
– Nie.
– W takim razie... czego tu szukałeś?
– Sądziłem, że możesz ją przetrzymywać siłą.
– Słucham? – gospodarz nie potrafi ukryć zdumienia.
– Wiem, że dałeś jej pieniądze. Bez urazy człowieku, ale ile ty masz lat, co? Pięćdziesiąt?
– Czterdzieści.
– No właśnie. Pomyślałem... mogłeś uznać, że skoro wyłożyłeś kasę, to będziesz chciał czegoś więcej. Bianka nigdy by się na to nie zgodziła, więc mogłeś ją tutaj gdzieś zamknąć.
– Ocipiałeś?
– Nie obrażaj, człowieku.
– Jak dobrze znasz Biankę? Studiujecie razem?
– Ja studiuję zaocznie, na innej uczelni. Poznaliśmy się na forum internetowym.
– Nie wierzę, robisz sobie ze mnie jaja?
– Nie dlaczego? To szczególne forum. Organizują się na nim ludzie zainteresowani sektami. Rozmawiamy, dzielimy się wiedzą i tropimy jeszcze nierozpoznane organizacje. Organizujemy też kontakt z kościołem, który udziela wsparcia osobom, decydującym się porzucić sektę.
– W ogóle widziałeś się z nią w rzeczywistym świecie?
– Kilka razy. Dobrze się nam rozmawiało. Rozumiemy się.
Naiwność gościa działa na mężczyznę rozczulająco. Mimo iż poznają się w tak zaskakujących okolicznościach, dyrektor czuje do niego pewną dozę ...
... sympatii. Jednak w domu rozlega się dzwonek do drzwi. Krzysiek drga nerwowo i spogląda na niedawny obiekt swojej obserwacji.
– Widzisz? Tak zachowują się normalni ludzie, dzwonią do drzwi. Czekaj tu, zaraz wracam.
Student zostaje sam. Rozgląda się po pomieszczeniu. Ciepło bijące od kominka ma na niego zbawienny wpływ. Gospodarz szybko wraca.
– Miałeś nosa, że się ujawniłeś. Sąsiad rzeczywiście cię widział.
– Co mu powiedziałeś?
– Że też kogoś zauważyłem i spłoszyłem intruza.
– Dzięki.
– Nie ma sprawy. Jak ci smakuje herbata?
– W porządku. Kiedy ostatni raz widziałeś Biankę?
– Kilka dni temu. Dałem jej pieniądze, tak jak mówiłeś. Miała spotkać się z mężem jednej z ofiar tej sekty. Chociaż powinienem powiedzieć, domniemanej ofiary sekty.
– To moja wina, niech to szlag.
– Nie rozumiem.
– To ja wprowadziłem ją w błąd. Teraz już wiem, że ofiarami byli mężczyźni.
Więc chłopak odrobił wreszcie pracę domową. Wie to, co jemu przekazała Aurelia. Cholerna banda amatorów, Adam jest wściekły. Natrętna myśl wraca. Kto ją zwabił? Czy tylko po to, żeby wyłudzić od niej tysiąc złotych? Czy po to, żeby ją... nie kończy myśli. Wracają wyrzuty sumienia.
– Skoro ktoś się z nią skontaktował i udawał męża...
– Dorwali ją – blondyn ma grobową minę.
– Dorwali ją albo ktoś chciał ją naciągnąć na pieniądze. Nie pomyślałeś, o tym?
– I co twoim zdaniem teraz robi Bianka? Dlaczego nie ma z nią kontaktu?
Gospodarz milczy. Trudno powiedzieć coś sensownego, choć ...